Idzie szarość, ciągle przypomina mi, że kiedyś chciałem coś, a już tego nie trzeba mi. Ciągle mało, coraz więcej, mniej, Twego ciała coraz bardziej nie trzeba mi. Więc idź tam, gdzie chcesz, Nie mówiąc nic I wróć, kiedy przyjdzie czas. Może to tylko kilka dni. Idzie litość, lata mijają, a przyzwoitość rady nie daje, Nie daje żyć. Ciągle palę, palę się jak wódy smak, Sztuczne ognie gasną nad ranem, Nie trzeba mi. Więc idź tam, tam gdzie chcesz, Nie mówiąc nic I wróć, kiedy przyjdzie czas. Może to tylko kilka dni, A może już nic nie trzeba mi. Więc idź tam, tam gdzie chcesz, Nie mówiąc nic I wróć, kiedy przyjdzie czas. Może to tylko kilka dni, A może już nic nie trzeba mi.