Jeżeli kochasz, nie wołaj mnie z sobą Pomiędzy nami jest przepaść głęboka Co nas rozdziela swych cieniów żałobą na wieki Próżno oczami poglądasz smutnymi Próżno drogie wyciągasz ramiona Ty będziesz dla mnie tak zawsze na ziemi daleki Od ciebie do mnie, ode mnie do ciebie Wolno przelatać promieniom księżyca Co w zmierzchy letnie całuje na niebie lazury I szumom lasów i ciszy pieszczotą Pieśni słowiczych wyznaniom namiętnym I pełnym pragnień wieczystym tęsknotom natury Ale my sami trwajmy bez słowa Bez łzy, bez skargi jak cienie dwa blade Ból nasz niech tylko milczenia wymowa tłumaczy ♪ My nie z tych co by umieli róż kwiatem zarzucić Przepaść dzielącą dwie dole I przejść królewskim rozkoszy szkarłatem głębiny Ją wiem, że jeśli zawołasz mnie w ciszy Imieniem, które na ustach ci płonie Dusza cię moja stęskniona usłyszy i zginę I to, co miało ni źródłem być mocy Będzie omdleniem potęgi istnienia Co było światłem to stanie się nocy żałobą O patrz, ta przepaść tak pełną jest trwogi Dusza się moja wyrywa do ciebie Jeśli więc kochasz, nie wołaj mnie drogi za sobą