Zdejmij z siebie płaszcz Ładnie, proszę Cię Chce zobaczyć całą gamę złości w kości I chcę poczuć z Tobą tlen Zjedzmy malin garść Można się w nich kłaść Chcę rozebrać Ciebie z twych nieprzyjemności Każdą cząstkę Ciebie brać Blask pali nas Kurczy, kurczy się czas Złość zaciera ślad Zdejmij z siebie płaszcz W dreszczach topię się Lawa pod skórą podsyca ogień Nie chce wyjść z Ciebie, wyjść Brak już oddechu, spadamy sobie Na policzkach pot Oczy jak łuna kolorem świecą Nie chcesz wyjść, ze mnie wyjść Nim ślepia ponuro w cieniu zbledną Zdejmij z siebie płaszcz Ten ostatni raz Piromańskim śmiechem chcę rozpalić ogień I roztopić przy tym czas Blask pali nas Kurczy, kurczy się czas Złość zaciera ślad Zdejmij z siebie płaszcz W dreszczach topię się Lawa pod skórą podsyca ogień Nie chce wyjść z Ciebie, wyjść Brak już oddechu, spadamy sobie Na policzkach pot Oczy jak łuna kolorem świecą Nie chcesz wyjść, ze mnie wyjść Nim ślepia ponuro w cieniu zbledną ♪ W dreszczach topię się Lawa pod skórą podsyca ogień Nie chce wyjść z Ciebie, wyjść Brak już oddechu, spadamy w ogień Zatracamy się Usta gdzieś błądzą i bałaganią Nie chcesz wyjść ze mnie wyjść Nim oczy ponuro w cieniu zgasną