Twarze, spojrzenia parzą Rozmowy drażnią, makijaże ważą się Rażą mnie ludzie, gdy łażą wokół, wokół, wokół mnie Amok Nagle w tłoku patrzę Ci w oczy rozumiemy się bez słów Teflonowy spokój Bierzesz mnie za rękę Wychodzimy Dobrze wiemy co teraz zrobimy x5 Rozumiemy się bez słów, gdy odpalasz gaz Z kasety Jean-Michel, elektroniczny żar Gdy polonezem Caro prujemy w dal W mym perłowym swetrze wyglądam tak, że WOW Mój dezodorant to Fa Fa Fa Mój dezodorant to wiatr, wiatr Kiedy jedziemy właśnie tam, bo wiesz, że ja Chcę byś mnie zabrał na chrzciny, na chrzciny, na chrzciny Chcę byś mnie zabrał na chrzciny, na chrzciny, na chrzciny Chcę byś zabrał mnie na chrzciny, na chrzciny, na chrzciny Chcę byś też mnie zabrał na chrzciny, na chrzciny, na chrzciny Do swojej rodziny Jakub Żulczyk: Czekaj Mała to już niedaleko To tutaj za zakrętem Widzisz? Mister D.: Pośpiesz się Musimy jeszcze wpaść do Markpolu po śpiochy i łańcuszek Jakub Żulczyk: Zobacz - nie bój się Mister D.: Chcę byś zabrał mnie na chrzciny do swej rodziny Wjedź tam ze mną, na górę windą Zremb Chcę byś zabrał mnie na chrzciny do swej rodziny Chcę wędliny z Tobą żreć Chcę pić napój Zbyszko Trzy Cytryny I zapach wykładziny poczuć głęboko też Chcę naćpać z Tobą się zjełczałej świnki W ciepłej ślinie wujków zatonąć chcę Jakub Żulczyk: Zabiorę Cię na chrzciny, wiesz? Będziemy tam za pół godziny Bierz rajstopy ze sobą, szminkę kolorową I ketonal w stanik włóż sobie też Nie panikuj, gdy owoce z plastiku same Ci Będą wpełzać do ust i nie panikuj, gdy typów Bez liku miętosić Ci będzie w milczeniu biust W rosołu lustrze zaraz zobaczysz owal nalanej Przyjaznej twarzy owiewającej Cię pytaniami Czy masz coś przeciwko między nogami? Na dworze będą leżeć wujkowie co sami siebie Kopnęli dziś w twarz Znokautowani, między ich ciałami, Przykryci dywanem połóżmy się spać Chrzciny x5 Chcę byś zabrał mnie na chrzciny