Na taczce bagaż przewożę Nie gotuję z jajek wróżę Zimne cegły, śnieżne kule Dom buduję, dom buduję Błoto pod sukienkami Nagłówki z marzeniami Jedna zdechła roślina Ją zabiła polska zima Budzą się instynkty, ciało drży Czucia w palcach, za mało mi Zimne cegły, śnieżne kule Skleję, salę odbuduję Co się stało nie odstanie Licencja na dorastanie ♪ Deficyt słońca Wolności kąt Stopniał mi dom Igloo – mój schron Deficyt słońca Wolności kąt Stopniał mi dom Igloo – mój schron Deficyt słońca Wolności kąt Stopniał mi dom Igloo – mój schron Deficyt słońca Wolności kąt Stopniał mi dom Igloo – mój schron ♪ Tina, co ty się dziecko z tej Warszawy będziesz ze sobą boksowała Jaka z ciebie lewaczka, jaka z ciebie feministka Przecież ty nasza podlaska dziewucha jesteś Wracaj, tu ci będzie lepiej A nie, tam będziesz w wyścigu biegła Zostaw ten spruchniały burdel Co ci się w głowie porobiło Założysz na Podlasiu wędrowny teatr Po przedszkolach pojeździsz Zostaw już te przebieranki Ubierz się jak człowiek Przyjedź, pójdziemy do kościoła Pójdziemy na obiad, odpoczniesz Gdzie ty tak biegniesz ciągle dziewczyno? Dzieci urodzisz i będziesz szczęśliwa I przestań się już tak emocjonować Po rozum idź do głowy i pomyśl trochę A nie będziesz się, tak ciągle szarpać Zostaw te terapie, pojedziemy do Orli, do szeptuchy Rzucisz chwory przez prawe ramię Na skrzyżowaniu, to ci przejdzie Pakuj się, zostaw już tę kawalerkę w śródmiesciu I wracaj do nas, na Podlasie Ty normalna jesteś, fajna dziewczyna, – nie zapominaj