Otwieram się co rok i schodzę w śnieg Zamykam się co rok i wstaję, wstaję jak drzewo Przenoszę liść na nieba brzeg I spadam tonem w dół ulewą O świcie widuję ptaki niedorosłe Jak opierzony owoc, owoc milczenia Kim byłem że z chmury wyrosłem Kim jestem czerniejąc jak ziemia I milczę w burzach I milczę w burzach I milczę w burzach I milczę w burzach Milczę w burzach I milczę w burzach Otwieram się co rok, zamykam sen do ziemi A serce obrosłe sierścią owijam, owijam w mleczów puch I milczę jak milczy jabłko przemian W znieruchomieniu ruch I milczę w burzach I milczę w burzach I milczę w burzach I milczę w burzach Milczę w burzach I milczę w burzach Iiiiii-ii-iiiiiiii-iiii Iiiiii-ii-iiiiiiii ♪ Ha ha Ha ha Ha ha Ha ha Ha ha Ha ha ♪ Uuuuuu-uuu Uuuuuu-uuu Uuuuuu-uuu Uuuuuu-uuu Uuu