Joda, Gibbs, niepewne jutro Znam to nie od wczoraj Nieważne ile już za tobą, musisz iść dalej Do góry łeb mordo Taty nie ma, no bo ciągle goni papier Matula nawet nie czekała już z obiadem, my tylko swoja wkręta Nie wiem czy to pamiętasz jak zjaraliśmy lola pod komisariatem, wow Kolęda na cało, a dom nawiedzali komornicy i kurator Teraz modne pato, a wtedy to był wstyd Powiedz mi jak udało się ogarnąć ten syf Te podwórka pozmieniały się niewiele Tu dycha w kredo to pomysł na karierę Jedni ambitne cele pozmieniali na cele Innym od tej zwykłej roboty poryło cerę Losu karuzеle, coś jak wyłudzenie VAT-u Anomaliе pogodowe, dzieci palą tajfun Biegły wiosny, dosłownie i w przenośni Pisałem zwrotki na przystanku Spokojny wzrok na niepewne jutro, a z nieba nie spadało nam nic Czarna godzina okazała się sekundą Bo każdy wiedział dokąd ma iść I nie ważne czy schron daje zimne podwórko Czy prywatne osiedle i Bourbon Ważny jest sens, zjada cię stres Nie zapomnij z kim tu dotarłeś i skąd Mam spokojny wzrok na niepewne jutro, a z nieba nie spadało nam nic Czarna godzina okazała się sekundą Bo każdy wiedział dokąd ma iść I nie ważne czy schron daje zimne podwórko Czy prywatne osiedle i Bourbon Ważny jest sens, zjada cię stres Nie zapomnij z kim tu dotarłeś i skąd Ja pisałem zwrotki na przystanku I do teraz dźwięki miasta moje valium Pierwsze mieszkanie z kobietą, potem wynajął je znajomy Przywiązał linę do klamy, no i wyskoczył Mnie uratowała tylko muzyka Bez niej od razu, wiesz, do psychiatryka Ty dalej na ulicy bagno Trzymaj się na zakrętach jak zawieszenie Quatro Pamiętam mróz Skandynawii, deszcz pod Londynem Podrabiane Nike'i, dwuzmianową tyrę, szoferowanie bez prawka Dwa-cztery na dołku, wakacje na ławkach Gorszy sort W sumie to każdy pokojowy, przebije tobie nos na drugą stronę głowy Lepiej ureguluj oddech Jak jesteś w porządku to wszystko będzie dobrze Spokojny wzrok na niepewne jutro, a z nieba nie spadało nam nic Czarna godzina okazała się sekundą Bo każdy wiedział dokąd ma iść I nie ważne czy schron daje zimne podwórko Czy prywatne osiedle i Bourbon Ważny jest sens, zjada cię stres Nie zapomnij z kim tu dotarłeś i skąd Mam spokojny wzrok na niepewne jutro, a z nieba nie spadało nam nic Czarna godzina okazała się sekundą Bo każdy wiedział dokąd ma iść I nie ważne czy schron daje zimne podwórko Czy prywatne osiedle i Bourbon Ważny jest sens, zjada cię stres Nie zapomnij z kim tu dotarłeś i skąd