Alert w telefonie, że zawieje, błyśnie Znów weźmiesz za troskę Boże, jakie tanie to ♪ Pospinane mięśnie, pastylki na ulgę Mówisz o wolności Może zdefiniujmy ją ♪ Póki szklanka pełna, miło skwierczy grill Elektryczny pastuch nie przeszkadza W szambie można długo i wygodnie żyć Byle tafla ścieku była gładka Nie drapiesz gdy swędzi, przełykasz niesmaczne Ślinisz się od uzdy A chomąto wrosło w kark ♪ Rozpoznajesz upał, trzeźwiejesz od mrozu Niuanse pór roku Nie dostrzegasz ich od lat ♪ Póki szklanka pełna, miło skwierczy grill Elektryczny pastuch nie przeszkadza W szambie można długo i wygodnie żyć Byle tafla ścieku była gładka Nie jesteś nic, jesteś wszystko Świat mieści się w twojej źrenicy Nie jesteś nic, jesteś wszystko ♪ Póki szklanka pełna, miło skwierczy grill Elektryczny pastuch nie przeszkadza W szambie można długo i wygodnie żyć Byle tafla ścieku była gładka Póki szklanka pełna Elektryczny pastuch W szambie można długo Byle tafla ścieku