Weź mnie czymś zadziw, zdziw mnie czymś silnie narwij mi dobra i nałóż w kiepełe, nie, nie, nie nie panem z koniem, internet w filmie czymś co ma słowo, obraz, czy chociaż trele byle czym leczym estetycznego kaca a niektórych praca to syfem gitarę zawracać macać mózg jednodniową gwiazdą robalem wytrwale ugniatać mózgu ciasto wspaniale, wywalę na to wszystko ozór gdy tylko mi pokażesz czegoś fajnego pozór dozór emocji na to wszystko położę czekam na to coś tak jak młyn na zboże boże, założę się o tysiąc godzin pustych że ciągle jest gdzieś, to dziwo, wśród durni i rozpusty Ref. Więc jeśli masz to, to chcę to ogromnie zobaczyć usłyszeć, ogadać, zapisać, sens zaznaczyć i dobrze żeby było, żeby było powoli w prędkości słabości widziałem już, widziałem już do woli Weź mnie czymś zadziw, dziwem posępnym albo uchachanym kawałkiem prawdy ty, weź mnie czymś zaskocz jak skoczek podpięty do wiersza Mirona, któremu świat się śni by można było na chwilę zapomnieć o świecie, którym rządzą smutni ekonomiści w garniakach jedwabiści, jak dąb Bartek bez liści, a liści za plecami mają lufy wojaków czaszki i piszczele im wystają z plecaków khaki wojaków z plecaków khaki im wystają czaszki i piszczele wystają... wojaków... plecaków... w... No więc pokaż mi coś, co będzie miłosne może być proste, byle znowu nie prostackie coś co nie ma nominału i nie będzie wrzucane na niedzielną tackę coś co można przeczytać i nie zapomnieć po pustej i głupiej nanosekundzie coś co dalej po drogach dziwnych piechurów po szlakach wariata ze mną gdzieś pójdzie czarnego nieba fragment, i potem zielony błysk czterolistnego Cerbera złoty pysk krzycz, płacz, szepcz bo czasem trzeba szeptem wybijmy z głowy zdrowy rozsądek i nowym gestem dajmy też znać wszystkim nam podobnym że raz do roku uroku jakiegoś chodzę głodny ref. więc jeśli masz to, to chcę to ogromnie zobaczyć usłyszeć, ogadać, zapisać, sens zaznaczyć i dobrze żeby było, żeby było powoli w prędkości słabości widziałem już, widziałem już do woli