Gdy tak na scenie stoi Z ciemnością stapia się Nos szeroki i gardłowy głos Trochę straszny, trochę śmieszny Trochę jest go żal Zaczyna się scena i zmienia się coś Najczulszą najpierw miłość Wyraża jego twarz Jest czarująco dobry Coś w sobie z dziecka ma Lecz nagle czuć zwątpienie To w oku tylko błysk Co w rozpacz się przeradza Nabiera jakby sił I wkrótce już nienawiść Ścina w żyłach krew Zazdrości bestia Zielona bestia Wbija w serce kły I uwalnia gniew! Aktorzy zamierają Czuć Desdemony strach Czy on to jeszcze gra Gdy palce tak zaciska Wściekle na gardle jej Ty pytasz, czy tak dobrze Ktoś może zagrać śmierć I cierpisz razem z nimi Nie myślisz, że to blef Zmieniasz się w bestię W sercu masz bestię Wznosisz nagle wzrok I uwalniasz gniew Gniew! Gniew! Gniew! Gniew! Gniew! Gniew! Gdy Jago Maura niszczy Gdy biczuje wrogi świat To jakby na plecy twoje Spadł nagle ciosów grad I twoja biała skóra Już czuje czarny ból I drżysz na całym ciele I zginasz się aż w pół I nie jest to już o tym Że Maura gnębi pech To śpiąca bestia Uśpiona bestia Budzi w tobie się I uwalnia gniew Gdy tak na scenie stoi Z ciemnością stapia się Gdy serca wasze miażdży Jego najlżejszy gest Coś we mnie się buntuje Ścina w żyłach krew Zamykam oczy Zaciskam oczy Nagle budzę się I uwalniam Gniew