Kurwa, to już nie jest polskie miasto Serce płacze, rozum stawia sprawę jasno Serce śpiewa, bo nadzieja jest ostatnią wojowniczką Która jeszcze trzyma ten bastion W kościele na Freta znowu pełno (pełno) Starówka ciągle jest tą najpiękniejszą Pijany Rosjanin z politowaniem się śmieje Gdy Polak leje pod ściną krzycząc "Jestem u siebie" Jestem u siebie Przecież jestem u siebie Jestem u siebie Przecież jestem u siebie Mijam czterech peci w połyskujących wdziankach Coś tam głośno bredzi ich pokraczna koleżanka Jeden wyjął smartphone, drugi rękę uniósł Wszyscy zaśpiewali "Lulajże Jezuniu" Ścieram łzy z policzka żeby fason trzymać Typ z cukrową watą właśnie stragan zwija Bruk nasiąkły krwią, opluty tandetą Rikszą pędzi Mikołaj, czuć go wódą i fetą Jestem u siebie Jestem u siebie Jestem u siebie Przecież jestem u siebie Od kolumny do Trzech Krzyży jest piętnaście Starbucks'ów Na szczęście pod Witosem ciągle grupa narwańców Siadam se w kawiarni naprzeciwko Świętej Anny W wyobraźni dotykając ulubionej barmanki U zajebali barwy Zygmuntowi Jakby wcześniej zabrał coś Cracovii Myślę, że Kopernik była debilem Bo ja sam wiem tyle, ile sam sprawdziłem Jestem u siebie Jestem u siebie Jestem u siebie Przecież jestem u siebie Aż mi się we łbie otwiera czarna urna Staszka I zasysa to nieszczęście z martwych murów miasta Ulico, druga matko dziś jesteśmy kwita Tyle świętej wody łez wylałem co alkoholu w sikach Wybacz Warszawo, krzyżu Europy Do uśmiechu bezdomnego do madam Ślimakowej Jeszcze wszystko się odmieni Jeszcze wszystko się ułoży Póki my żyjemy nie ma szans straconych Przecież jestem u siebie Jestem u siebie Przecież jestem u siebie Jestem u siebie Jestem u siebie Jestem u siebie Przecież jestem u siebie