Gramy rap dla facetów, nara chłopcy Dziś mam farta znów się czuć u szczytu parabolki Jak pierdolony oł dżi, choć wokół same troski Włożyłem masę serca i wyciągnąłem wnioski Gadam do każdego, który wie, jak to jest Kiedy czujesz się jak śmieć, porzucony gdzieś, w głowie roi się Szybka śmierć albo sen o potędze, tylko spać nie ma gdzie Wszystko wydaje się nędzne, tfu Poczułem polską krew, kiedy żem glebę gryzł Dobry Bóg złamał mnie i od wtedy wiem, gdzie iść I od wtedy chce się żyć, mówić wprost, prawdy strzec Żeby nigdy już nie poczuć się jak ten pieprzony śmieć Mijam se salony, gdzie się pasie tłusty czerw Same zeżrą gałąź - tę na którą tak wspinały się Spod znaku sierpa i młota jest faza szkiełka i oka Inżynieria finansowa, czym to wobec Boga jest ♪ Ja nie będę ci tłumaczył, kurwa, nie od tego jestem Wierzę, że to sam zobaczysz, choćby w ostatnim momencie Choćby deptał ci po piętach wtedy, to nie jest za późno Bo codziennie mijasz miejsce, w którym szukać masz ratunku Tu się urodziłeś, to nie twoja wina Jezu jak się cieszę, że tak tego nie rozkminiam Ojczyzna to wyzwanie i się jaram, że zostaję I się palę do roboty, sorry taki mamy klimat Ja i mała Gabrysia słuchamy pana Curtisa Ja sobie śpiewam a muzom, gdy ją później usypiam To mnie wznosi pod niebiosa jakby tłum mnie podbijał Bo przy moich trzech koronach twój sukces to lipa Najgorzej jest być we własnej sprawie sędzią Nie jestem pępek świata, bo to się kończy pętlą Świat to miejsce dziwne, złożone i magiczne Materia to jest tylko jeden wymiar na zaliczkę Ja się boje odrzucenia i boje się porzucania Świat się zmienia w oka mgnieniach, do widzenia, nara A potem wraca nowe, lojalna postawa To ciągłe wyzwania w imię tego co ma trwać i działać WCK to brygada, tak się składa, że nie pierdol Tak się to w Polsce robi a nie podzespoły Niemcom Za Bugiem znowu gęsto, więc jeśli chcemy przetrwać To budować trzeba na niezniszczalnych fundamentach