Młody H, nie zamienisz tego skurwiela w maszynę Robię swoje póki żyję, w mieście syren łatwo stracić siłę Lub za wcześnie strącić czarną bilę, łap póki możesz każdą chwilę (oh) Co ty pierdolisz synek - dorosłe życie to nie film w kinie Się zawiesiłeś a mój styl w żyłę wpierdala się niczym ten bit w dynie Ty weź się uczesz no i popraw bryle, więcej basu Mirek W piątek telefon się urywa więc jest w samolotowym trybie Ja nie mam czasu na bibę dzisiaj bo piszę I nawet w klubie myślę o pracy jak jakiś DJ Joł z boku nie widać jak tyram Na etacie babilon zjada uczucia jak jebany tyran Planuję zderzenie atomów jak wojnie jak Iran W tygodniu J Dilla, w klubach Ed Sheeran Ale weź patrz jak tańczę gdy sam se dałem prawo Wpierdalamy się na planszę, pionki biją brawo Zajechany ale sporo luzu mam, nawet na soundzie retro Boli jak wciąganie gruzu na dziewiąte piętro Miałem syzyfowy sen psychola Przynajmniej sęp mi nie wyżerał wątroby tylko wolna wola A stres to ciężkiej roboty zięć Dlatego zdarza mi się czasem przez sen się drzeć (bass) Budzę się i już jestem w robocie Szluga se palę, wszystko w normie Pamiętam jak korporacja chciała zamknąć mordę A ja w dresie o dziesiątej, na bombie, najebany po wczoraj Na wyluzce w babilonie - dress, bluza moro do tego pusty portfel Dla magistrów pewnie byłem pachołkiem Ich zadania ten małolat bez problemu wykonał Nie jadę motorem ale lubię zapierdalać - pracoholik - taka wiara Taki natłok pracy że mnie z butów wypierdala Dobra kumam, jutro przyjdę w klapkach Rzuciłem szkołę by mieć fuchę potem fuchę zamieniłem w rap Przejebałem wiele godzin i niestety (?) hajs Na pół etatu szczeniak ty weź nie wybrzydzaj Bo tylko umiesz narzekać a później penge pożyczać A dzisiaj mamy dość inne perspektywy Niedaleko od nadgodzin leży słowo wyzysk Ziomale padają każdego dnia na pysk A rząd wciska nam kit że kiedyś będzie dobrze Wszystko spoko ale tylko po dziesiątym owszem Tu w tygodniu po osiem a w weekendzik po goudzie Czas jakoś leci no i mnoży się pieniążek Każdy chce być McKwaczem i topić się w forsie Najpierw trochę pracy potem party Potem z psem i kacem na spacer przez bloki Spałem dwie godziny - wystarczy Ziewam cały dzień, cztery kawy mocne Żyję basem weź sprawdź jak to chodzi Robi robotę a ty już skończ pierdolić Poproszę... może. pierogi, muszę coś zjeść tyrałem 16 godzin Wykopałem z ziemi ciężkie metafory Dawno, dawno, temu spadł na ziemię meteoryt Kroję go laserem potem kładę na dźwięki To gówno jest drogie dlatego że wyjątkowe Znowu mam przed sobą intensywną dobę Zrobię swoje może potem wyjdę na rower Spanie nie jest modne i dobrze Wyśpię się po śmierci tymczasem jeszcze tylko tu sprzątnę Po osiem, po dziesięć, 12 godzin Robię to póki nie zasnę, 16 na chodzie Kładę się, wstaje świt i budzę się o zachodzie To nie życie weekendami bo my mamy to na co dzień Po osiem, po dziesięć, 12 godzin Robię to póki nie zasnę, 16 na chodzie Kładę się, wstaje świt i budzę się o zachodzie To nie życie weekendami bo my mamy to na co dzień