Szkoda, że sama Gdzie moja mama Polo-trolo znów wygięta blacha Sama dałam sobie dislike'a Nie czekałam na pismaka Znów nie mam chłopaka Ile ja mam lat?! (ile?) Przeszłość to skandal Przyszłość jest straszna Ała, moje kolana Ty! co Ty w ogóle pierdolisz, Anka? Co? Ceną za szczęście jest ból Im dłużej oddychasz Tym głębszy jest truth Mamy tutaj tylko kilka minut Prosta fazka, jebać życie bez feelingu I krytyków w mojej głowie, aha Te tyrany są najgorsze, balans Dasz radę wytrzymać z dyskomfortem Oto Twoja szala Gdyby nie mrok Nie byłoby mnie stać na szczęście A tak, czuję głębiej I to nie fair, że znowu muszę poczuć więcej Ale im więcej mnie tym mniej jej jest Gdyby nie mrok Nie byłoby mnie stać na szczęście A tak, czuję głębiej I to nie fair, że znowu muszę poczuć więcej Ale im więcej mnie tym mniej jej jest Wreszcie sama, zdana na siebie Pozdrawiam orłów, a nie rzeszę Wydaję resztę, jak oni nie brzęczę Nie chce Mi się To tron którego nie chcesz, duma przed sukcesem Ja tego dosiadłam, Anna Maria, wreszcie Życie szyte ręcznie, wreszcie Me, myself and I, mistrzowski tercet Żongluję alfabetem, jak na taki start to nieźle Jak na taki strach to lecę Jak na taki vibe to jeszcze pocę się progressem I'm a raper, I'm a dancer, nie lesser Jestem jebany bombardier Jak chcesz dowód mieć to masz mnie W mojej aurze nierozpierdalalne Flows A do N do T do I do QU do ANT też ma to coś Gdyby nie mrok Nie byłoby mnie stać na szczęście A tak, czuję głębiej I to nie fair, że znowu muszę poczuć więcej Ale im więcej mnie tym mniej jej jest Gdyby nie mrok Nie byłoby mnie stać na szczęście A tak, czuję głębiej I to nie fair, że znowu muszę poczuć więcej Ale im więcej mnie tym mniej jej jest