Czasem nie wiesz czy byłoby lepiej samemu Bez świateł, kamer i afer Bo życie to spacer I czasem to życie jest katem I zatem ci nie daje czasu na ból Łamie na pół to co w nas dobre I to co jest w chuj jeszcze istotne Jedyne przez co nie wierzysz w Boga to tłum i chore emocje Wiem jak przegrać wszystko i jak walczyć o to I po przegranej stanąć w lustrze i zapytać, "Po co?" Wiem, jak wygrać wszystko i nie chcieć mieć więcej Gdy reszta wpieprza się i chce odebrać szczęście Nie wiem czy nasze twarze się spotkają w horyzoncie dróg W mojej głowie wyobraźnia, co przenosi szczyty gór Dlatego mówię sobie ciągle, "Nieważne co wokół jest" Że czuję, jak się zbliżasz nim te realia zabiją mnie Nim te realia zabiją mnie Nim te realia zabiją mnie Nim te realia zabiją mnie Nie wiem czy nasze twarze się spotkają w horyzoncie dróg W mojej głowie wyobraźnia, co przenosi szczyty gór Dlatego mówię sobie ciągle, "Nieważne co wokół jest" Że czuję, jak się zbliżasz nim te realia zabiją mnie Mamy już tyle lat, życie nas kopie w dupę Niektórzy mają fart, gdy reszta woli uciec Nad głową wisi kat tym, co w życiu mają lukier Nie widzi swoich wad nawet, gdy ci dają lupę Typy co tutaj wsadzają chuja to czują zwykle wielką chęć Później płaczą, bo lalka robi im krzywdę - Anabelle Każdy ma chwile swoich słabości i może przez to pierdolę wstyd Ale weź zrań mnie, gdy będę słaby wrócę po ciebie jak John Weak Czujesz jak życie daje ci w mordę Możesz być dobry, zacząć cokolwiek A śmieć potrafi i może sprawić Ironię losu jak Paul Walker Jebać to wszytko, mam swoje w głowie Czuję, że chyba to jest mój czas Myślę, że zanim naprawimy siebie To w głowie nosze już tylko chory świat Nie wiem czy nasze twarze się spotkają w horyzoncie dróg W mojej głowie wyobraźnia, co przenosi szczyty gór Dlatego mówię sobie ciągle, "Nieważne co wokół jest" Że czuję, jak się zbliżasz nim te realia zabiją mnie Nim te realia zabiją mnie Nim te realia zabiją mnie Nim te realia zabiją mnie Nie wiem czy nasze twarze się spotkają w horyzoncie dróg W mojej głowie wyobraźnia, co przenosi szczyty gór Dlatego mówię sobie ciągle, "Nieważne co wokół jest" Że czuję, jak się zbliżasz nim te realia zabiją mnie Czasem nie wiesz czy byłoby lepiej wam razem Bo z ostatnich marzeń nie wyszło za wiele Więc czemu tym razem miałoby się udać I nie wiesz czy warto dać siebie To życie się składa z upadków i potknięć Czasem trudno wyrazić emocje A sprawy, tak dla nas kiedyś istotne Teraz już w ogóle nie są istotne Każdy z nas ma swoje życie A gwiazdy nie i słabo widzę I sam nawet nie wiem już czy to przez to Że nie chcę czy może przez cukrzycę Pytają mnie czasem czy nadal potrafię Tak życie pierdolić, czy wiary nie tracę I kiedy tu wyjdzie coś nowego, moje I co teraz sądzę o polskim rapie Często nie czaję słów, nie chcę tych czapek z głów Gdy widzę z rana japę swoją, widzę prawdę w chuj I przez to nie odpuszczę dziś! Nie odpuszczę dziś, nie odpuszczę dziś! Nie wiem czy nasze twarze się spotkają w horyzoncie dróg W mojej głowie wyobraźnia, co przenosi szczyty gór Dlatego mówię sobie ciągle, "Nieważne co wokół jest" Że czuję, jak się zbliżasz nim te realia zabiją mnie