A może tak zagrajmy na noże, nie panczlajny!
Na poczet kwarantanny…
Najgorzej! Nie na żarty
A potem się zapytajmy się zmarłych o karmę…
Czy czarne jest białe, a białe jest czarne
Ostrze halabardy wbijam w potylicę czaszki…
W najgorsze zakamarki…
Zrywam polityce maski
Polski biznes plastik – po wizycie drzazgi
Błazny, znowu policzycie czas mi?!
Debata o nas – anty…
Dekada propagandy…
Jebane ignoranty
Plejada do balangi…
Żenada to wasz plan był?
Żenada to was hańbi!
Padła zapora ścian tych…
Szczelna zasłona prawdy
Nie dali nam rady, gdyby z nami grali fair-play
Daj mi werble! Daj mi pętle!
Gdy na nich zerkniesz, Ty – blady lęk, wiem…
Te rafinerie, he, dla wyświetleń…
Halo… halo stąd…
Myślisz, że powalić może dąb stado wron? Błąd
Wiara w zabobon…
Planowali na nas samosąd…
Zabolało, bo topniało siano z kont. Błąd
Charaktery mamy, naszą panoramą front…
Błąd! Mamy mikrofony
Gramofony, rymy, spadochrony, białą broń. Błąd!
Karma jest jak Salomon
Siedem tłustych lat już…
Pełen pusty bak już…
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – na ręce wyrósł im kaktus!
Siedem tłustych lat, spójrz!
Jeden pusty arkusz
Na pytanie, czemu was nie doceniają, mówię – nie wiem!
Chuj z tym! Stuff krusz!
Siedem tłustych lat już…
Pełen pusty bak już…
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – na ręce wyrósł im kaktus!
Siedem tłustych lat, spójrz!
Jeden pusty arkusz
Na pytanie, czemu was nie doceniają, mówię – nie wiem!
Chuj z tym! Stuff krusz!
Kiedy wyłączę mikrofon, paru będzie miało święto, szczęką robiony rozpierdol!
Champion…
Nie powiedzą tego głośno, bo w nich budzę lęk, yo!
Panie dzięcioł, oto pana węgorz!
Planowałem palec, ale wracam z całą ręką
Mimo to nie macham teraz przed kamerą pengą
Lubi, czy nie lubi? Szanuje, czy nie szanuje?
Ale nie można nie liczyć się tu ze mną! Ę… Ą…
Siemano! Jadę jak kocur
Gdzie masz flow, jak nie masz koksu?
Jebać ZOO – zabierać z oczu!
Teraz sztos wjechał na odsłuch
Nie ma co, bywa, jeżeli się z chujem zamienia na rozum… Moralny kręgosłup
Mega-lot, dwie dekady mamy, a kiedy się uśmiechamy, odpowiada uśmiech losu…
Leszczu Ty wyglądasz mi na kwiatek na stolcu
Plamę masz z moczu i karierę z brązu…
Robię strawę na gwoździu…
Poczułeś woń ziół? Won!
Do obozu, po to grono obrońców
I ramię odbiorców, panie pieniądzu…
Ja kiedy daję plamę – daję plamę na Słońcu…
I łzawisz jak Horus od okopląsu…
Wieczny odpoczynek Tobie – Amen na końcu!
Siedem tłustych lat już…
Pełen pusty bak już…
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – na ręce wyrósł im kaktus!
Siedem tłustych lat, spójrz!
Jeden pusty arkusz
Na pytanie, czemu was nie doceniają, mówię – nie wiem!
Chuj z tym! Stuff krusz!
Siedem tłustych lat już…
Pełen pusty bak już…
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – na ręce wyrósł im kaktus!
Siedem tłustych lat, spójrz!
Jeden pusty arkusz
Na pytanie, czemu was nie doceniają, mówię – nie wiem!
Chuj z tym! Stuff krusz!
Поcмотреть все песни артиста