Chciałbym Ci powiedzieć, że to wszystko ma sens Że warto biec i że oszukasz śmierć, Że świat jest tłem, a Ty jesteś malarzem I kiedy tylko chcesz to stajesz przed stelażem Że nie stracisz marzeń, bo są wieczne. Chciałbym Ci powiedzieć, że spotkasz swoje szczęście Już jutro, gdy wzejdzie słońce i połączy w jedność Dwie dusze - tą smutną i tą piękną. I że odzyskasz pewność, bo nadzieja w nas Nie umiera nigdy wewnątrz jak czas. Chciałbym Ci powiedzieć, że świat się odwdzięczy I znajdziemy skarby gdzieś na krańcu tęczy I znikną z pamięci te złe chwile I lęk odejdzie z nimi dając Ci siłę I ból minie, niosąc radość w zamian -- -- Wybacz kochana, że nie umiem kłamać. Nieważne co się zdarzy Mam w sobie te obrazy Pozwalasz mi wciąż marzyć, że może pięknie być Nadzieja wciąż się tli Więc lepiej nie mów nic Bo czasem słowa mogą zniszczyć wszystko. Chciałbym Ci powiedzieć miła tylko milion słów I będę kłamać naiwną pięciolinią wśród nut Spadać w dół i palcem linie układać w łuk Twych ust Jak Mona Lisa udawać znów uśmiech. Na życia płótnie obrazach Zastanawiać się w kółko jak okrutnym jest malarz Kreacja zalana na żółto, dramat A może to wulkan, wystarczy wybuchnąć, my to lawa. Chciałbym tylko porozmawiać, milcząc szeptać, krzycząc: "Dramat!" Ale mogę przestać słyszeć śmiara. Idioto wyjdź stąd, pomyliła Ci się sala Ale to samo kino, to sam byłeś tu, jesteś sama Lawa? Jeśli tak, spłynę w oceanach I stworzę przyczynę by powstała skała. Chciałbym powiedzieć Ci tyle ile sama byś chciała usłyszeć I będę kłamać byś zrozumiała różnicę. Nieważne co się zdarzy Mam w sobie te obrazy Pozwalasz mi wciąż marzyć, że może pięknie być Nadzieja wciąż się tli Więc lepiej nie mów nic Bo czasem słowa mogą zniszczyć wszystko.