Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu To był jedyny facet z którym mógł to robić Wracał do domu, zaparzał herbatę A wtedy święty facet doń z obrazu schodził I rozmawiali; Henryk Kwiatek mówił O wszystkim co mu się zdarzyło tego dnia a święty Milczał i świętymi oczami na Henryka patrzył Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu Bo z kim się miał przyjaźnić, bo przecież nie z księdzem Co raz do roku po kolędzie chodził Bo z kim się miał przyjaźnić, przecież nie z listonoszem Co raz na miesiąc mu rentę przynosił Henryk Kwiatek Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu Któregoś dnia wrócił z miasta, zaparzył herbatę A obraz zszedł z obrazu i usiadł przy stole A listonosz nie przyszedł, i renty nie przyniósł Następnego dnia także listonosz nie przyszedł Henryk Kwiatek co chwilę do swych drzwi podchodził Minął tydzień czekania, listonosz nie przyszedł Henryk Kwiatek do gościa z obrazu powiedział ,, Ja dotychczas niczego nie chciałem od ciebie, wiem doskonale, że ty możesz wiele Ja do tej pory niczego nie chciałem Więc teraz o pożyczkę chciałbym cię poprosić Henryk Kwiatek Święty gość długo milczał i patrzył świętymi oczami na Henryka Henryk Kwiatek znowu poprosił o pożyczkę, a gość palec uniósł Popatrzył na Henryka i powiedział: Miłość Teraz Kamera Opuszcza mieszkanie Widać blokowisko, przeraźliwie czarne I widać czarne niebo, i na niebie czarnym Wielkie, czarne przeraźliwie serce Henryk Kwiatek End