Ja chciałbym cię spotkać jak w niemym filmie Niewinnie, ty ślicznotka w sukience w lilje Miałabyś w oczach blask, i buty na płaskim I we włosach wstążki, w dłoniach książki, i na wiosnę płaszcz Wszystko międzynami działo by się cicho I choć bezgłośnie mówiły by za nas gesty Mówiły oczy, słowa takie jak Dotknij, przytul, pocałuj, pomału, wolno Tak byśmy stali na moście poźnym popołudniem Lub na ulicy jakiejś nocą bezludnej I wtedy zaczął by padać deszcz ciepły Objąłbym ciebie tak byśmy uciekli Pojawił by się napis "Fin", albo "The end" A jazz band zaczął by swoją melodię Światła by błysły, ludzie wyszli by, a tych dwoje Na samym końcu trzymając się za dłonie Chciałbym cię spotkać gdziekolwiek, byle gdzie indziej Gdzie inne rzeczy nie obejdą wcale ciebie i mnie Gdzie będziemy ja, ty, to co między nami A to co nieistotne zostaw za drzwiami Chciałbym cię spotkać gdziekolwiek, byle gdzie indziej Gdzie inne rzeczy nie obejdą wcale ciebie i mnie Gdzie będziemy ja, ty, to co między nami A to co nieistotne zostaw za drzwiami Chciałbym cię spotkać jak w piosence sprzed lat Słyszysz, to tylko o nas każda nuta i każdy takt Takiej piosence co czas dodał jej smaku Takiej klasycznej o dziewczynie i chłopaku Co dzieje się wiosną, latem, nawet na jesieni Byle bez pointy smutnej i żółtych odcieni Takiej z uliczką lub hotelem w tytule Co w tekście ma słowa nie używane, czułe Co ją śpiewa wolakistka zapomniana dawno Nigdy nie była sławną, ale głos miała taki Że jak ją puścisz z winyla co trzeszczy Stajesz się częścią tej jej opowieści Wiesz, mi chodzi właśnie o takiego songa Co z tych pełnych blasku dziewczyn rzeczy ściąga A potem zasypiają ledwo zasłonięte Wtulone w ciepło pościeli pomiętej