Podczas gdy ciało w mękach żebraczegopostu, Kurczyło się jak ochłap wyschłego moczaru. Ręka ma w samowolnym obłędzie rozrostu Wszerz i wzwyż potworniała od żądzy bezmiaru. Wypaczona od skwarów i pusta jak dzieża, Miażdżąc stawów hamulce rosła mi i rosła, Czując radość zawczasu ciosanego wiosła, Co już samym zapłodku śni morskie bezbrzeża. Ręko nadmierna Ręko W pięść modlitewną się złóż, Męko nadmierna Męko zmalej I skurcz się i znuż. Sen ucieka jej w nocy, ptak płoszy się we dnie. Pierś dziewczęca nie uśnie w jej chwytnej ustroni. Przechodzień na jej widok wzdraga się i blednie, Bo nie starczy jałmużny dla tak wielkiej dłoni. Ręko nadmierna Ręko ... Przekroczyła mych kości zgłodniałe granice, Przerosła moją duszę sumienie i łoże, I boję się, że skoro ukryje w niej lice, Nigdy ich już w zaświaty nie wyłonię Boże. A kiedy się przeżegnam przesadny znak krzyża Opętany wariactwem zbytniego ogromu, Źdźbłem zaledwie się dąży do mego pobliża, A resztą pierzcha w światy nie znane nikomu Ręko nadmierna Ręko ...