Tamta się kiedyś pytała mnie co chce od życia I czemu jeszcze nie dorosłem Oddychaj Powtarzam wciąż sobie Odpocznę Jak mi się już znudzi gonitwa za klopsem Dzisiaj już będzie gdzieś z półtora roku Jak przestała mówić cokolwiek I dobrze Nie wracam do wspomnień Nie wstydzę się tego że było nie zawsze wygodnie Mam na nogach drogie buty Lubisz tanie komplementy Lubisz kiedy ciągnę cię za język Mogę z Toba bez przerwy Chce dostać od życia najwięcej I chętnie się z Tobą podzielę Mówisz że czujesz dziś przy mnie to szczęście Ja nigdy nie czułem się lepiej Życie mam pełne tych dylematów Nie wiem czy lewo i nie wiem czy prawo Żeby tak żyć na przeciw światu Nie wiem co przyniesie czas Karma powraca i git Młoda się nie bój o nic Zobacz ze zadbam o dziś zobacz że zadbam o jutro Żebyśmy spełnili sny Wstaje sobie nad ranem kiedy ona parzy mi kawę Nie wiem nawet który to miesiąc no bo wyrzuciłem zegarek W dużym mieście żyjemy szybko te spotkania podopinane Zaraz znowu stąd uciekniemy i złapiemy oddech i dalej Nadal nie wiemy nic nadal uczymy się żyć pozwól Mi sobą dziś być, wszystko ucieka za szybko szybko Niewiele przy sobie mam a chętnie oddam Ci wszystko wszystko wszystko Ty dochodzisz głośno na blacie ja się wreszcie czuję mężczyzną Zero szansy że w tym składzie któreś z nas zahaczy przypal Wygrywanie życia we krwi odkąd mnie tym zaraziłaś Wszystko pełne dylematów wszystko jakby nie na dzisiaj Pożegnałem życie w strachu chociaż miałem nieraz zdychać