Zabierz mnie od grubych palców
Od brudu pod paznokciami
Co z ziemi pochodzi ojczystej
Co dzień pod grób wybieranej
To masa krytyczna inaczej jak bóg mi świadkiem koronnym
To masa tuczona na margarynie i kwasie newsów wieczornych
Od spojrzeń mnie uwolnij spod zaciśniętych powiek
Sędziów i ławy przysięgłych co mają takie hobby
że oceniają łatwo i biją tak, że nie widać
I lubią powtarzać przysłowie, że ślepa jest Temida
Nie umiem już kochać bliźniego
Bo nie chcą się zabliźnić
Te wszystkie małe ranki otwarte przez całą dobę
Ja z masą uprawiam zapasy od tego mam ciągle zakwasy
Dlatego schodzą z trasy
By trampek mi nie zadeptali
Najpiękniejszy skurwiel w mieście,
Nieście wieść tę,
Niech się rozniesie,
Niech się rozniesie.
Niech odbija się echem od asfaltu i bloków
Najpiękniejszy skurwiel na śnieżnobiałym koniu.
Im bardziej staram się ładnieć, tym ona wręcz przeciwnie
Ja w towarzystwie masy ostatnio czuję się dziwnie
Te wszystkie obce twarze
Seryjnie wytwarzane
Realu flamastrem niezmywalnym
Niezmiennie ujebane
Od tych, co lubią marudzić,
że muszą się wcześnie budzić
Zabierz mnie od statecznych i statystycznych ludzi
Bez antykoncepcji za to z procentami
Od rat kredytu na umieranie
Zbawieni wszyscy na małym ekranie
Zabierz mnie, zabierz mnie, zabierz
Najpiękniejszy skurwiel w mieście,
Nieście wieść tę,
Niech się rozniesie,
Niech się rozniesie.
Niech odbija się echem od asfaltu i bloków
Najpiękniejszy skurwiel na śnieżnobiałym koniu.
Bóg, honor, mam talent
Wódka i kiełbasa, skoczna zabawa, tak, tak, tak
Najpiękniejszy skurwiel w mieście,
Nieście wieść tę,
Niech się rozniesie,
Niech się rozniesie.
Niech odbija się echem od asfaltu i bloków
Najpiękniejszy skurwiel na śnieżnobiałym koniu.Zabierz mnie od grubych palców
Od brudu pod paznokciami
Co z ziemi pochodzi ojczystej
Co dzień pod grób wybieranej
To masa krytyczna inaczej jak bóg mi świadkiem koronnym
To masa tuczona na margarynie i kwasie newsów wieczornych
Od spojrzeń mnie uwolnij spod zaciśniętych powiek
Sędziów i ławy przysięgłych co mają takie hobby
że oceniają łatwo i biją tak, że nie widać
I lubią powtarzać przysłowie, że ślepa jest Temida
Nie umiem już kochać bliźniego
Bo nie chcą się zabliźnić
Te wszystkie małe ranki otwarte przez całą dobę
Ja z masą uprawiam zapasy od tego mam ciągle zakwasy
Dlatego schodzą z trasy
By trampek mi nie zadeptali
Najpiękniejszy skurwiel w mieście,
Nieście wieść tę,
Niech się rozniesie,
Niech się rozniesie.
Niech odbija się echem od asfaltu i bloków
Najpiękniejszy skurwiel na śnieżnobiałym koniu.
Im bardziej staram się ładnieć, tym ona wręcz przeciwnie
Ja w towarzystwie masy ostatnio czuję się dziwnie
Te wszystkie obce twarze
Seryjnie wytwarzane
Realu flamastrem niezmywalnym
Niezmiennie ujebane
Od tych, co lubią marudzić,
że muszą się wcześnie budzić
Zabierz mnie od statecznych i statystycznych ludzi
Bez antykoncepcji za to z procentami
Od rat kredytu na umieranie
Zbawieni wszyscy na małym ekranie
Zabierz mnie, zabierz mnie, zabierz
Najpiękniejszy skurwiel w mieście,
Nieście wieść tę,
Niech się rozniesie,
Niech się rozniesie.
Niech odbija się echem od asfaltu i bloków
Najpiękniejszy skurwiel na śnieżnobiałym koniu.
Bóg, honor, mam talent
Wódka i kiełbasa, skoczna zabawa, tak, tak, tak
Najpiękniejszy skurwiel w mieście,
Nieście wieść tę,
Niech się rozniesie,
Niech się rozniesie.
Niech odbija się echem od asfaltu i bloków
Najpiękniejszy skurwiel na śnieżnobiałym koniu.
Поcмотреть все песни артиста