To mi się wali mój świat, umiera stabilizacja Życie to nowela, a ja w niej miałem ochotę grać Miałem być dumny z tego, miałem posadzić drzewo Jedyne drzewo dziś to drzewo wiadomości złego To nie będzie łatwe wcale, wiem Życie całe haka szukam, by zawiesić maskę Której nie potrafię, albo nie chcę pozbyć się I maskując własną winę zahaczam o taki tekst Że muli w sysytemie zdrada wypisana na pasku zadań Albo jeszcze gorzej, gdy zahaczam o przyrodę Że jestem jak ptak, co skończył na drodze A wydaje mu się nieprzerwanie, że wiąże koniec z końcem Gdybym poetą był ptasim piórem dałbym radę Wybielić się jak papier i wymazać zdradę Niby to łatwe, lecz nawet fikcja nie jest lekka A chciałoby się zjeść owoc i powiedzieć pestka Nogi miała do samego piekła Nogi miała do samego piekła No i na drugą nóżkę, o ile to nie proteza Albo hak, ja go szukam, a tu na nim się opieram I myśli, gdy zbieram, to smutna w nich prawda Że sam jestem jak hak, na którym wiesza się każda Niewiarywodnie wygodnie mi, co to za stan? Wygoda do granic prawdy, lub wycieczka po pozorach Co podróż ta daje, gdy w lustrze staję? Bezpieczne i nieskazitelne przeglądanie Refleksje, że nie wszystko jest gówna warte Poprzeczkę stawiam sobie hen poniżej pasa I jestem w ciąż bardziej sam i sam siebie Wynieść chcę na piedestał Kto tu nie stał, kto? Nogi miała do samego piekła Nogi miała do samego piekła To mi się wali mój świat, umiera stabilizacja Życie to nowela, a ja w niej miałem ochotę grać Miałem być dumny z tego, miałem posadzić drzewo Jedyne drzewo dziś to drzewo wiadomości złego Jedyne drzewo dziś to drzewo Drzewo wiadomości złego