Chyba umieram, oddychać jest coraz ciężej
Nic nie doceniam, a wszystko mam jak na ręce
W dłoni mikrofon i pełna lodówka, na stole leży kamera
Więcej nic więcej już nie chcę, siema
Idę do cienia, jak nie ma to atak
Nie zdziw się kiedy mogę się popłakać
(Czuję się tak jakbym się naćpał)
Nie zdziw się, kiedy będziesz za mną płakać
Wina chłopaka, co piątek paka
W sobotę paka, w niedziele Maca
Kolejny atak, nawet nie poczuję, że spadam w dół
Dziaram sobie kolejny tatuaż, dziwne wizualizacje pokazują śmierć
Nerwica nie pozwala mi posłuchać psychoterapeuty, psycha działa źle
Wszystko jest be i me, gadaj do mnie "A", usłyszę "B"
Każde słowo, które ma mi pomóc, nie pomaga
Naprawdę nie rozumiecie jak mi źle
Emocje zablokowane na blokach, trzymam się matki by nie skoczyć z okna
Przecież to są tylko słowa, a nie umiem powiedzieć ojcu, że kocham
W sieci jestem uśmiechnięty, ale dalej w sieci, jak mam się wydostać?
Zaplątany w mojej bani, za dużo myśli, u mnie to norma
Budzę się rano, by położyć spać się, u mnie to norma
Agresja, ona zaczyna się bać mnie, którędy droga?
Gramy tabletek połykam, jebana terapia, która nie ma końca
Załamuje się podłoga
Budzę się rano, by położyć spać się, u mnie to norma
Agresja, ona zaczyna się bać mnie, którędy droga?
Gramy tabletek połykam, jebana terapia, która nie ma końca
Załamuje się podłoga
Za dużo ambicji i za dużo pasji i za dużo wspomnień
Za mało nauki, za mało odpowiedzialności na bombie
Za dużo melanżu, za dużo używek i czas płynie wolniej
Zawsze na ostrzeżenia tego typu mówiłem "Spokojnie"
Zbuntowany chłopiec, zaburzone myśli, inne znaczenie ma świat
A związek ze mną jak spojrzenie w lustro, bo liczę się tylko ja
Ziomeczki i ławka to squad, my podpisujemy pakt
A jak zapytasz, gdzie jestem, to z nimi sam określam limit
Czemu nie odbieram telefonu i nie odpisuje na wiadomości nikomu?
Nie wiem, czasami to się wyłączę
No bo czasami za dużo tych połączeń, to się plączę ziomuś
Chyba pogubiłem rozum, ale jestem pewny, że to ja wiem od was lepiej
Zawsze jestem pewny, że to ja wiem od was więcej
I może dlatego właśnie jestem kim jestem, ziomuś
Wołam pomocy, bo chyba powoli każdy ma dosyć
Czuje niedosyt, bo ciągle chcę propsy
Że robię muzykę paląc papierosy
W sieci jestem uśmiechnięty, ale dalej w sieci, jak mam się wydostać?
Zaplątany w mojej bani, za dużo myśli, u mnie to norma
Budzę się rano, by położyć spać się, u mnie to norma
Agresja, ona zaczyna się bać mnie, którędy droga?
Gramy tabletek połykam, jebana terapia, która nie ma końca
Załamuje się podłoga
Budzę się rano, by położyć spać się, u mnie to norma
Agresja, ona zaczyna się bać mnie, którędy droga?
Gramy tabletek połykam, jebana terapia, która nie ma końca
Załamuje się podłoga
(Budzę się rano, by położyć spać się)
(Agresja, ona zaczyna się bać mnie)
(Gramy tabletek połykam, jebana terapia, która nie ma końca)
(Za dużo jest w mojej bani, za dużo myśli, u mnie to norma)
Budzę się rano, by położyć spać się, u mnie to norma
Agresja, ona zaczyna się bać mnie, którędy droga?
Gramy tabletek połykam, jebana terapia, która nie ma końca
Załamuje się podłoga
Budzę się rano, by położyć spać się, u mnie to norma
Agresja, ona zaczyna się bać mnie, którędy droga?
Gramy tabletek połykam, jebana terapia, która nie ma końca
Załamuje się podłoga
Поcмотреть все песни артиста