Straciliśmy apetyt Jakby ciężkie specyfiki nagle poszły w ruch Kiedyś cieszyliśmy się z tych małych rzeczy A dzisiaj fajnie byłoby coś więcej czuć Życie większy bagaż ładuje na plecy Ona chce się wiązać, a ja ledwo dźwigam swój Uważaj co mówisz, bardzo łatwo mnie skaleczyć Zostanie w pamięci, chociaż jutro będzie lu-u-uz Gonisz szczęście, albo liczysz na nie mając pretensje Dziś masz więcej, wszystko szybsze, lepsze no i piękniejsze Ale potraciło smak Pogubiłem się Poraniło nas Co mnie ustawi w szereg, ale takie stilo mam, że Nie będę się kłaniał, jeśli mi nie biją braw Ześwirował świat W pościgu za snem straciliśmy sma-a-ak Uczuciowy bankrut Do zaoferowania mam tylko chłód Nie potrzebujemy hajsu, bodźców, uczuć Które sprawią, że poczujemy głód Chcemy poczuć smak... Chcemy przestać biec Przestać biec Z miłości w niechęć Ta sinusoida do ludzi Jakbyś ustawił Ci bliski numer na budzik Na szczęście w mieście powietrze gęste jak budyń Nocne labirynty przesiąknięte zapachem, mmm Drapacze chmur spoglądają na mnie Meble spoglądają na mnie W moich czterech ścianach czuję się tak dobrze Choć w moich czterech ścianach czuję się fatalnie Więc desperacko szukam nowych bodźców Kilka furtek przede mną Którą wybrać z dróg, skarbie? Może w wirtualnym świecie pełnym postów Może poprzez te magiczne substancje Odkładam na jutro sprawy, przez co wkurwiam się Żyję w błędnym kole, więc nie czekaj już na mnie Ja, to autodestrukcyjny skurwiel I przepraszam, że mówię wulgarnie, lecz Straciłem smak W pogoni za snem Poraniło nas Powariował świat W pościgu za snem Straciliśmy sma-a-ak Uczuciowy bankrut Do zaoferowania mam tylko chłód Nie potrzebujemy hajsu, bodźców, uczuć Które sprawią, że poczujemy głód Chcemy poczuć smak Chcemy przestać biec Przestać biec