Ojciec powiedział do syna, Ty Idź własną drogą, nie zmieniaj nic Ta branża to tylko dzieło szatana Dlatego ty zrób tu diabelski młyn Nikt nie ma prawa cię sądzić Tylko udają, że są G Te gnioty z twojego miasta czekają Żeby tylko w życiu namącić Wbijam na studio, i pow-pow-pow-pow-pow Wszystkie te kurwy dziś wpadają w szał Już tym tematem to robię im błogo A co dopiero będzie za parę lat? W Olsztynie szmat jest już za dużo Dlatego oddzielam bardzo dużą grudą Bo te środowiska nie liczą na więcej I ciągle polewają się tanią wódą Ja jeszcze skaut, ale niedługo Bo po tych numerach to będzie jak z dżumą Tu żadne szczepionki nie pomogą, ziomuś No chyba, że złoty strzał weźmiesz na udo Bo to tego urok I nie da się, nie da się, nie da się, nie da się źle tego ująć To nie jest tourne, a leci konfetti Bletki świecą, to dla mnie jak świeczki, leć z tym Ojciec powiedział do syna, Ty Idź własną drogą, nie zmieniaj nic Ta branża to tylko dzieło szatana Dlatego ty zrób tu diabelski młyn Nikt nie ma prawa cię sądzić Tylko udają, że są G Te gnioty z twojego miasta czekają Żeby tylko w życiu namącić Ryj opadł na chodnik Aż zęby w niego wbite A tych, co nie wierzyli Utknęły u czterech liter Ja drążę tą skałę jak woda I trochę to czasu, lecz nie robię loda Bo wszyscy tu hajsu chcą, na rap jest moda A ja ją pierdolę, leży jak kłoda Leje się koda, ja lecę nawijką, dziwko Zdziwko, że lecę tak szybko? Moje receptory opio skumały Że przez nią zrobiło się troszeczkę ślisko Nie zamulajmy już więcej, maleńka Chyba wystarczy, że przed tobą klękam Znów cały w lękach, cóż Wypijam ciebie i lecimy zgarniać chrusta już Ojciec powiedział do syna, Ty Idź własną drogą, nie zmieniaj nic Ta branża to tylko dzieło szatana Dlatego ty zrób tu diabelski młyn Nikt nie ma prawa cię sądzić Tylko udają, że są G Te gnioty z twojego miasta czekają Żeby tylko w życiu namącić