Pierdole gwiazdy, chociaż latam bokiem po wzgórzach Vinewood Każdy grał w Mario, ale nikt nie odbił królewny z zamku Nie mam terapii Wolę mierzyć się z bólem na majku Dziwnie spokojny jednak w strachu jakbym miał spluwę na pasku Gubię to brachu jakby pomieszał się wymiar Wychowali nas do życia w świecie, który skończył się jak kariera Małysza Wszystko jest sztuczne jakbym na banie zajebał VR Nostalgia siedzi we mnie póki krew zalega w żyłach Syf się rozpływa jak kreda po deszczu Chcę znaleźć klucz, nie dobry PR jakbym słuchał Hemp Gru Więcej szmalu, więcej bólu Większa pustka w sercu Nie raz miałem szkliste oczy, kiedy dzień kazał się zbudzać ze snu Oh, skurwielu i robię to gówno naprawdę Jeżeli kiedyś zdradzę moje zasady, napakuj mi ołowiu w czaszkę Modlę się do Boga by nie upaść nagle Pamiętaj słowa, niech dają Ci światło i prawdę Nim ziomalu na zawszę zasnę Ona chcę żebym szedł na terapię Nie mam nic do powiedzenia, bo wylałem serce w rapie Znowu modlę się tak szczerze jak potrafię Marnotrawny syn już wraca, tylko jeszcze coś załatwię (jeszcze chwilę) Miałem w ręku hajs ale jak latawiec wypuściłem go na wiatr Myśli takie ciężkie, że na jawie tonę w snach Chociaż Słońce zaraz wstanie, ja Nie mogę spać Jest piąta rano Siedzę sam ze szklanką Bóg kazał mi przebaczać Czuję się jak mój człowiek Pablo W najgłębszych snach widuję siebie z złotą klamką Panie, chroń nas od grzechu Żądza krwi bywa mi matką Zamieniasz w wino ją Ja nie chcę zginąć wciąż, więc wole zdechnąć na chodniku w dresie, a nie w Dior kląć Czytaj wersety zanim uśniesz, bo Pan zmieni w pył twój sos Przerażony jak małe dziecko Wiem, że czeka życia noc Nigdy nie skumasz jaki miewa nasza klika lot Gotów stanąć za każdym z ziomali jak Sicario Patrzę na braci przerażony jaki bywa los Czas w końcu każdego z nas trafi Chcę unikać go Ona chcę żebym szedł na terapię Nie mam nic do powiedzenia, bo wylałem serce w rapie Znowu modlę się tak szczerze jak potrafię Marnotrawny syn już wraca, tylko jeszcze coś załatwię (jeszcze chwilę) Miałem w ręku hajs ale jak latawiec wypuściłem go na wiatr Myśli takie ciężkie, że na jawie tonę w snach Chociaż Słońce zaraz wstanie, ja