Łańcuchów chrzest wstrzymuje dech Ty ściskasz moje dłonie W skowycie psa wyrzut i gniew A krew zalewa skronie Księżyca biel otula mnie Świat dookoła płonie Rodzinny stół nakryty mgłą Lecz wciąż od niego stronię ♪ Zasłony w oknach kryją świat Gdzie staliśmy oboje Bo życie niby czasu szmat Wciąż dzieli włos na dwoje A Bóg co kiedyś był jak brat Ma teraz sprawy swoje ♪ W ramionach ciszy kryje się Nie wiedząc co prawdziwe Wytykam palcem każdy grzech Choć sam mam oczy chciwe Śnieg dookoła zmienił sny Zostawił samych sobie Już nie podejmę takiej gry I wiem że skończę w grobie ♪ Złośliwy obłęd tak jak wiatr We włosy wciska dłonie Kobiecych spojrzeń kocham czar W ich szepcie ciągle tonę Choć życie to jest wielki dar To oczy masz zmartwione ♪ Na plaży, która chowa twarz spotkaliśmy rozstanie Jesienne noce niosą strach zerkając podejrzanie Koszmary w nocy piją krew coś grożąc nieustannie A Bóg co kiedyś był jak brat ma teraz sprawy swoje