Siedzieliśmy na ławce miedzy nami była cisza To nie głębokie przeżycia, to była głupia cipa Chciałem się z nią przespać i o niej zapomnieć Siedziałem półprzytomnie ona jak myła słonie Opowiada ja coś odpowiadam Zawsze jak się wypowiadam z jej ust leci rada Że niby życie zna jakby widziała oskarżenia akt Doświadczenia to nie ja, ten jebany biały ptak Ziomalе palą crack z butli, jego żywot był krótki Ja mimo że często smutny zawsze zakręconе kurki Wykręcaliśmy korki dla beki studentom z klatki Za karę, jak się najebani na nas darli Szli do windy a tam jest taki wichajster Że jak jesteś dobry majster To możesz na zawołanie Zablokować takiego jegomościa w tej kabinie A niech myśli teraz o tej średniej dziewczynie Studentce, nigdy nie lubiłem czekolady studenckiej Monety w studzience, jednak preferuję od życia coś więcej Niezręcznie się robi kiedy wchodzę do nich z kumplem Oni pili piwa, myśmy walili wódkę Kiedyś te rozmowy były dużo, dużo krótsze I już po studniówce, czy chuj wie co to było Jakbym był słabym kowbojem tak rozpierzchło się bydło ♪ Widzisz mnie, ileś lat wstecz, jak wlewam w siebie ciecz Chciałbyś coś odparsknąć, lepiej cicho siedź Widzisz tysiąclecie leć i pytaj Albo znikaj szybko jak ta wódka z tej butelki ♪ Siedzimy na g z dupami, idzie jakiś leszcz Zaczepić go czy nie, zepsujemy im dzień Odważny, bo mimo przewagi się postawił Więc każdy mu odpuścił, i jakoś to przetrawił Nikt go nie będzie bił, Lepiej dalej pić Ty do pawilonów idź, bo my nie mamy już nic I tak pijani, wracamy za kilka godzin I stoją sobie oni, odważni i młodzi Bo w przewadze i ten typ się do nas sra No lekka przesada dobrze, że nie jestem sam Rozkładam patyk, delikatnie dosięga mu twarzy Z tyłu mam ziomali jeden mu poprawił Wychodzę bez rany, może jeszcze się spotkamy Nie to żebym robił plany, ale często tu bywamy A te frajery skąd są? Na szybko pod sąd go! To samo miejsce, zanim zrobili tam rondo Grupki się rożne schodzą, to chyba juwenalia Kopiesz gościa po głowie do momentu aż odpada Później przy joincie, z tego śmiejemy się Chcesz to leć i szukaj, PeCeKa tysiąclecie Karetka już jedzie, ktoś ze schodów spadł W ustach czuje krwi smak, szeroko się uśmiecham Miałem szczęście a ty pecha, dzwonienie nic ci nie da O jakich mówisz plecach za nami PC Klan Widzisz mnie, ileś lat wstecz jak wlewam w siebie ciecz Chciałbyś coś odparsknąć, lepiej cicho siedź Widzisz tysiąclecie leć i pytaj Albo znikaj szybko jak ta wódka z tej butelki