Tylko na tyle nas stać? Latają bluzgi, talerze; Roswell Te słowa niszczą i burzą emocje To cisza przed burzą, bo wróżą nam koniec Budować od postaw to kolejny raz Czy spalić, zapomnieć i zachować twarz? Najgorszy narkotyk to trwać Najgorsza używka to stabilizacja Wiemy o sobie już tyle, że nie chciałbym beefu z Tobą, na pewno Zresztą kto chciałby tego posłuchać jak łatwo zjebałem Ci życie, królewno? Tak trudno się podnieść, tak ciężko wstać Gdy tyle wspomnień nie daje spać I nie ma dnia, nie ma nocy Jest ten dziwny strach Wracam do domu myślami, bo widzę, że tu to nie dom Odkąd domowe ognisko wygasło Złożone ze stron, albumów i fot, chwil, które mieliśmy na własność Ty płaczesz, tłumisz przekleństwa i mówisz, że wolisz mnie kurwa już nie znać Razem mieliśmy zwyczaje i miejsca Osobno to tylko połowa szaleństwa Mój dom jest gdzie indziej? To moja przegrana Nie mówmy już o nas, pomysłach i planach Jebana codzienność zabrała tę iskrę Ty jutro masz pracę, ja dzisiaj mam występ X2 Wracam do domu To moje serce, przetnij je na pół Weź je przestrzel kanonadą kul To niebezpieczne jak lęcący nóż Ekwilibrysty który poszedł w cug Wracam do domu Do czasów, gdy wszystko tu było tak proste Skomplikowałem to sobie na własne życzenie Jebane życie dorosłe Gdzie odpowiedzialność to więcej niż odrób lekcje, wyjdź z psem Wracam do domu, bo w naszym mieszkaniu znowu nie chce być tłem Dla seriali, rewelacji tanich nie mam już dawno bezpiecznej przystani Nie znamy granic, nie mamy litości Nie ma już dawno tej samej miłości co spaja Nie pamiętamy lekkości, która nas niosła przez bagno rzeczywistości Kiedyś tak zgrani, dziś zupełnie obcy samotni wędrowcy Osobno A dzisiaj gram koncert i znowu mi mówią, że jestem najlepszy Już wole posłuchać tej Twojej wersji Bo czuje, że żyje, gdy mogę coś spieprzyć Kiedyś czułem się wyjątkowy, dziś czuję się wyjątkowym kretynem Dzisiaj seks się przerodził w rutynę, a podziw w sentyment A dobre wspomnienia, zostały tylko na fotach w folderach Teraz to mogę powiedzieć, ale Ciebie już tutaj... Zjebałem całą budowlę jak domek z kart A miała fundament i okna na świat Dziś wracam do domu, bo to mój początek A wszystko co miałem dziś dzielę na dwa X2 Wracam do domu To moje serce, przetnij je na pół Weź je przestrzel kanonadą kul To niebezpieczne jak lecący nóż Ekwilibrysty który poszedł w cug To niebezpieczne To niebezpieczne jak lecący cug