Zasyczał w zimnej ciszy samowar Ukrop nalewam w szklanki Przy wigilijnym stole bez słowa Świętują polscy zesłańcy Na ścianach mroźny osad wilgoci Obrus podszyty słomą Płomieniem ciemnym świeca się kopci Słowem – wszystko jak w domu! „Słyszę z nieba muzykę i anielskie pieśni Sławią Boga że nam się do stajenki mieści Nie chce rozum pojąć tego Chyba okiem dojrzy czego Czy się mu to nie śni…" Nie będzie tylko gwiazdy na niebie Grzybów w świątecznym barszczu Jest nóż z żelaza przy czarnym chlebie Cukier dzielony na kartce Talerz podstawiam by nie uronić Tego czym życie się słodzi Inny w talerzu pustym twarz schronił Bóg się nam jutro urodzi! „Król wiecznej chwały już się nam narodził Z kajdan niewoli lud swój wyswobodził Brzmij wesoło świecie cały Oddaj ukłon Panu chwały Bo to się spełniło Co nas nabawiło Serca radością…" Nie nie jesteśmy biedni i smutni Chustka przy twarzy to katar Nie będzie klusek z makiem i kutii Będzie chleb i herbata Siedzę i sam się w sobie nie mieszczę Patrząc na swoje życie Jesteśmy razem – czegóż chcieć jeszcze Jutro przyjdzie Zbawiciel! „Lulajże Jezuniu moja perełko Lulaj ulubione me pieścidełko Lulajże Jezuniu lulajże, lulaj A ty go Matulu w płaczu utulaj…" Byleby świecy starczyło na noc Długo się czeka na niego By jak co roku sobie nad ranem Życzyć tego samego Znów się urodzi umrze w cierpieniu Znowu dopali się świeca Po ciemku wolność w Jego imieniu Jeden drugiemu obieca…