Wysoko, ciche tony, ja czysty jak łza Widziałem tak wiele, przeciwstawnych zdań Dziś mogę umierać, ale odwagę mam By spojrzeć sobie w oczy, widzę w nich żar Połykamy deszcz Na pościeli pożar od niepoprawnych snów Tak tulę je w ramionach Moje marzenia tak ziścić Jednym krokiem wygrywam wyścig Spełniony po bandzie jak blizny Zeszyte już od tych korzyści Ale pamiętaj synu, są tylko dodatkiem dla mas Zapisałem się w tym ideał, całą paletą barw Połykamy deszcz Na pościeli pożar od niepoprawnych snów Tak tulę je w ramionach Połykamy deszcz Na pościeli pożar od niepoprawnych snów Tak tulę je w ramionach Połykamy deszcz Na pościeli pożar od niepoprawnych snów Tak tulę je w ramionach