Widzisz to my na tym wzgórzu Wyrzucam z siebie, to skosztuj mnie Gorycz jak chleb tego bólu Towarzyszy mi jak wierny pies Mam w sobie tyle to próbuje dokonać niemożliwego Gdy wszyscy mówią, "Nawet nie próbuj" Ja wiem, gdy jest trudno to warto przejść Spoglądam w górę, widzę gwiazdy Wyśle Ci tą pocztówkę, kiedy dotrę na sam szczyt Gustownie dobieram słowa w windzie Jadąc do góry, kłaniam się po pas wszystkim Milczący uśmiech, który mówi wszystko Widzą ten blask w oczach, kusi mnie jak sny Oślepia miasto dzikość jego istot To miejsce płonie od blasku a ja w nim Kocham się bawić jak w San Francisco To miasto płonie od żądzy, a ja w nim Jadą taksówki jak w San Francisco Miliony pokus, a demony rządzą nim Kocham się bawić jak w San Francisco To miasto płonie od żądzy, a ja w nim Jadą taksówki jak w San Francisco Miliony pokus, a demony rządzą nim Demony rządzą nim, rządzą nim Rządzą nim (jak w San Francisco) Kocham się bawić, kocham się bawić Yeah, jest całkiem okej, lubię to w sobie Nogę na nogę zakładam, czuję cały luz To miasto wciąga, jеst jak narkotyk Reklamy, loga, jest na to popyt cóż Wysokie progi, kiеdy tam stoisz ty Oczami jękasz, do kąsek Ostatni kawałek sobie zostawię Na późny wieczór kiedy to miasto śpi Kiedy to miasto, znów się odpali Kocham to miasto, kocham się bawić nim Kiedy to miasto, znów się odpali Kocham to miasto, kocham się bawić nim Kocham się bawić jak w San Francisco To miasto płonie od żądzy, a ja w nim Jadą taksówki jak w San Francisco Miliony pokus, a demony rządzą nim Kocham się bawić jak w San Francisco To miasto płonie od żądzy, a ja nim Jadą taksówki jak w San Francisco Miliony pokus, a demony rządzą nim Rządzą nim, rządzą nim Kocham się bawić, kocham się bawić w nim