Piszę ten wiersz, sumienie kruche Trzyma za dłoń, zabiera duszę Tą folię zedrę z niej jak smutek Tamtych dni, tamtych dni Zapada tło, we mgle muszę Oswoić grunt, poskromić dumę Jak każdy śnieg, który dłuży się Roztapiam go, roztapiam go Zatrzymałem czas, jednym słowem w świetle brzasku Budzi we mnie żar, jeden krok, który tworzy nastrój Zatrzymałem czas, jednym słowem tak jak lubię Budzi we mnie się ten żar, małym krokiem, który tworzy strumień Tengo cały świat, jak rozciągnięte w dłoni struny Ja beztroski tak, kroczę po linie tak, jak lubię I sobie marzę I sobie mażę po skórze pisakiem I słyszę gitarę, w tle I sobie marzę o gigach i lecie I sobiе marzę I sobie mażę po skórze pisakiem I słyszę gitarę, w tlе I sobie marzę o gigach i lecie I sobie marzę I sobie mażę po skórze pisakiem I słyszę gitarę, w tle I sobie marzę o gigach i lecie I sobie marzę I sobie mażę po skórze pisakiem I słyszę gitarę, w tle I sobie marzę o gigach i lecie I sobie marzę I sobie mażę po skórze pisakiem I słyszę gitarę, w tle I sobie marzę o gigach i lecie I sobie marzę I sobie mażę po skórze pisakiem I słyszę gitarę, w tle I sobie marzę o gigach i lecie I sobie marzę I sobie mażę po skórze pisakiem I słyszę gitarę, w tle I sobie marzę o gigach i lecie I sobie marzę I sobie mażę po skórze pisakiem I słyszę gitarę, w tle I sobie marzę o gigach i lecie I sobie marzę