Z młodych nie wie tu nikt Jakie były te dni Dawno już zapomniane Tamten upojny czas Gdy na Montmartrze bzy Pachniały pod oknami Nie liczyło się nic Stare schody na strych I pokoik ubogi Tam nam płynęły dni Akt malowałeś ty Modelką byłam ja La bohème, la bohème Ten najszczęśliwszy w życiu czas La bohème, la bohème Choć głodny chodził każdy z nas W kawiarenkach był ścisk Tłum podobnych jak my Snuł o sławie marzenia Że minie dzień lub dwa A podbijemy świat Świat wreszcie nas doceni! Gdy szef kuchni miał gest Kupił obraz i jeść Dał zziębniętym artystom Dookoła pieca tłum Skandował wiersze i Już mniej dokuczał głód La bohème, la bohème Ten najpiękniejszy w życiu czas La bohème, la bohème Geniuszem był tu każdy z nas Nie chodziło się spać Całe noce do dnia Malowałeś pasjami Szkicując moją pierś Łagodny bioder łuk Pomiędzy sztalugami A gdy wstawał już świt Starczał nam kawy łyk Potem w moich ramionach Szeptałeś: "Kocham cię" A gdy nadchodził sen Za oknem wstawał dzień La bohème, la bohème To znaczy mieć dwadzieścia lat La bohème, la bohème Byliśmy wolni tak jak wiatr Czas ucieka i gna Gdy zbłądziłam znów tam Na to samo poddasze Ach, wszystko już nie tak Nie został nawet ślad Naszych szczęśliwych czasów Zmienił się stary dom Inny jest każdy kąt I ulice nieznane Nad wszystkim smutku cień Sztalugi pokrył kurz I bzy nie kwitną już La bohème, la bohème Młodości dni, szalony czas La bohème, la bohème Dni, co nie wrócą jeszcze raz La bohème Dni, co nie wrócą nigdy już