Do chłodni twego serca nie trafiło nic Od miesięcy Tak cię to męczy Nie daje jeść ani spać, choć robisz Wszystko, by nie było znać po tobie, że Że jest Jak nigdy źle Ławice drobnicy a i grubych napalonych ryb Dosłownie ile chcieć Byle zanęcić A sami pchali się w sieć Gdy chciałaś, mogłaś choćby trzech czy czterech naraz mieć A dziś A dziś już raczej nie Nieświeża przynęta Frajerów niezdrowo podnieca Gdy pytasz czy wciąż cię pamiętam Czuję już tylko chłód na plecach Choć mówią w tawernach Że takich tu strułaś nią sporo Tym razem nie była śmiertelna Jak mnie zapewnia dermatolog ♪ Co do mnie, moja piękna, to twój smutny list Mnie poruszył Lżej mi na duszy Gdy wiem jak ciężko ci jest Doceniam pomysłowo wykonane ślady łez Twój szloch Za siedmiu mórz Lecz jeśli pomyślałaś, że coś będzie z nas No to bieda Nigdy się nie da Co pojmiesz za jakiś czas Najgłupszej nawet ryby wypatroszyć drugi raz I mnie Też odpuść sobie już Nieświeża przynęta Frajerów niezdrowo podnieca Gdy pytasz czy wciąż cię pamiętam Czuję już tylko chłód na plecach Choć mówią w tawernach Że takich tu strułaś nią sporo Tym razem nie była śmiertelna Jak mnie zapewnia dermatolog ♪ Nieświeża przynęta Frajerów niezdrowo podnieca Gdy pytasz czy wciąż cię pamiętam Czuję już tylko chłód na plecach Choć mówią w tawernach Że takich tu strułaś nią sporo Tym razem nie była śmiertelna Jak mnie zapewnia dermatolog Jak mnie zapewnia dermatolog Jak mnie zapewnia dermatolog