Tego roku bez powodu znów straciłem smak Do tych wszystkich waszych bardzo ważnych spraw Przetopiłem złote myśli na nierdzewny strach Odrzuciłem bezpowrotnie siłę religijnych prawd Niebo znów jest bez barwy i nie rusza mnie wiatr Moim domem jest ciemny zadymiony bar Nie dociera nic do mnie do środka gdzie ja Przymknięte mam oczy cicho muzyka mi gra Cicho muzyka mi gra Tego roku głód doświadczeń przeszedł w inny stan Utopiłem znów w tym bagnie jej balsamowy świat Izolacja alienacja niewyraźny sposób bycia Chciałem zrozumieć wolność a umieram z przepicia Błąkam się gdzie popadnie gdzie poniesie mnie noc I tak do rana nie zasnę w mojej krwi biała moc Taki czas gdy brak jutra ale jest za to teraz Krzyczę głośno do ściany że po prostu umieram Że po prostu umieram Moja gorąca krew od wewnątrz spala mnie Nie potrafię tak jak ty na spokojnie tu być Ta planeta i ten czas egzystencji ilość praw Różne formy umierania nienawiści i kochania Zagubieni i zmieszani emigranci świata granic Czasem wszystko mamy za nic czasem wszystko mamy gdzieś My jesteśmy nienormalni trochę dziwni niezbyt fajni!!!! Tego roku płynę ostro przecież dobrze mnie znasz Jedyne co ratuje to klawisz werbel bas Czasem ktoś mi przypomni że nie jestem tu sam Czasem jestem spokojny bo ciebie mam Lecz na ogół gdzieś podążam i sam nie wiem gdzie Nieprzespane znów noce pomylone mam z dniem Jeśli kiedyś odejdę proszę ty chociaż wytrzymaj Proszę ty chociaż wytrzymaj Moja gorąca krew od wewnątrz spala mnie Nie potrafię tak jak ty na spokojnie tu być Ta planeta i ten czas egzystencji ilość praw Różne formy umierania nienawiści i kochania Zagubieni i zmieszani emigranci świata granic Czasem wszystko mamy za nic czasem wszystko mamy gdzieś My jesteśmy nienormalni trochę dziwni niezbyt fajni!!!!