Wrzuć mi petardę do trumny Tak głośną, żebym się wkurwił Przez całe życie mi dudni Rytm wybijany na próżni Być może jestem za głupi Albo za mądry na grę W której wygrywa Wygodny, domowy, ciepły dres Nie dobudzisz mnie Kiedy roztopi się śnieg ♪ Nie chcę znów liczyć do trzech Chociaż potrafię do stu Kwaśna zalewa mnie krew Od czubka głowy do stóp Wstrzyknij mi do żyły brud Bo podejrzanie tu pachnie Czysty i piękny dom To niekoniecznie coś dla mnie Urodziłem się bez tantiem, gościu Za odkrywanie prawdy w ogniu