Miałem sen To nie były myszki w mym pokoju I nie były białe, chuj wie jakiego koloru Nawet nie wiem czy to sen, chyba raczej jakiś omam Rano chęć do picia, to sodoma, to gomora Notatka samobójcy, przyjaciel cyjanek Modlitwa do stwórcy, wita cię poranek Odpowiedz na pytanie mi, dlaczego chce biblia Swój szatański nos w moje życie znów wścibiać? Jebie mnie religia I grzech ten samobójcy Że pójdę do piekła gdzie nie czeka biały kucyk Bo poezja jest jak spojrzenie na świat A jak podetnę se żyły wszystko pójdzie w diabła Parskaj jak on Jestem po tamtej stronie A on głaska mi dłoń Zawsze będzie koło mnie Zakład pogrzebowy, trzymają na mnie pudło W cenie trąbka gratis – to tyle z tej empatii Trochę serio, trochę w żartach Chce już zdjąć ten z życia kajdan I nie ważne czego chcę Dostosować muszę się Życie marne, życie kruchę Przyjdzie mi odkupić duszę Czy uwolnię wtedy się? Odpowiedzi nie ma, nie! A ja wezmę dziś nóż, powoli będę się ciął Naleje ciepłej wody w wannę, coś podłączę pod prąd Najpierw wezmę pustą kartkę i napisze wam list Jaką jestem kupą gówna i że nie kocha nikt Dla chcącego nic trudnego, pochytam czystą klamkę Strzelając sobie w łeb przeproszę za wszystko mą matkę Jestem jak suchy kwiat co od dawna nie czuł gówna Na dzisiejszy dzień nie znajdę innych ci porównań Trochę trucizny, przedawkuje tabletek Położę się w tej wannie, założę najlepszy sweter Galoty i buty - trza ostatni raz wyglądać A wszyscy w koło mówią Ci że nie można się poddać Z oczu lecą łzy, to czysty alkohol Antydepresanty nie pomagają, Ty cioto! Tabletki na sen, z kolegami bezsenność To czysty alkoholizm, w najgorszej postaci, mendo! Nie chce mi się żyć, do głowy przychodzi jedno Że mam takiego doła, jakbym brał wczoraj mefedron Życie było komedią, czarnownikiem, tą tragedią Wiec modlę się do Niego, jak na razie idzie średnio Nie rzucić się z okna, bo pogoda okropna Tylko zruchać w dupę życie, wykorzystać sukę do dna Dość pierdolenia! Dość tych przemyśleń! Dość już użalania się! Trzeba podjąć decyzje Kulka w łeb To nie na dwa serca dumka Tylko wkurwiać się, została tylko trumna Chcesz odmówić pacierz, najpierw przekręć krzyż Ile razy od Niego można dostać w pysk? Trochę serio, trochę w żartach Chce już zdjąć ten z życia kajdan I nie ważne czego chcę Dostosować muszę się Życie marne, życie kruche Przyjdzie mi odkupić dusze Czy uwolnię wtedy się? Odpowiedzi nie ma, nie!