Przy sobie nie noszę kulki Chyba, że kupiłem Guiness Skarpetki dałem Zgredkowi Teraz mam do rapu pstryczek Dla mnie podziemie La Masia Ja młody talent jak Gavi Ostatnie miesiące to dramat Nie dlatego, że kibic Blaugrany Gryfon serwuje mi drina Po mimo tego, że nie jest siatkarzem A droga do domu to ciężki labirynt Kolejny raz piliśmy w trzecim wymiarze Jadą dobre grzyby, nie mówię tu o Kani Rozkminiam jak Sherlock, a to mój skandal w Belgrawii Przez okno wyskoczę, mam rolety, a nie kraty Gdyby Instagram był mną miałby zajebiste hashtagi Leci mi żaba, nie kumam typów co udają gangsterkę à la Peaky Blinders A ludzie dalej w to nie wierzą że zrobiłem coś z niczego, MacGyver Bez kontaktów się tutaj znalazłem Prawdziwości szlamo nie odbierzesz Mogą pisać na tele, że chujowe rymy Bo nie łapią tego jak Alisson Becker Ty prawiczku zapisz się na bilard Może wtedy uderzysz w trójkąt W mojej wiosce smerfów żyje łasuch I wie o tym, że wjeżdżam na tłusto Za ciepłego zioma polej zimny Bourbon Może w rapie jak w LOL'u będzie platyna Mimo tego, że nie latam po białym Mam wysokie loty, Hedwiga Moja ulica to Baker Street A taksówką po noc wracam na bombie Ja skrywam w sobie coś jak Złoty Znicz Przez to od małego byłem wyjątkiem Młody Harry Potter Z zimnym Golden Loch'em Z szarego domu taki złoty chłopak Nimbusem posprzątam bo wychował brud Moja ulica to Baker Street A taksówką po noc wracam na bombie Ja skrywam w sobie coś jak Złoty Znicz Przez to od małego byłem wyjątkiem Młody Harry Potter Z zimnym Golden Loch'em Z szarego domu taki złoty chłopak Nimbusem posprzątam bo wychował brud Outfit nie cosplay, białas jak Walter Na czarnym podkładzie jakbym robił Monte Łapię range na całą Polskę Z tym co nie jest modne, a w garażu nie stoi Rover Gdy byłem łysy propsy dał elephant Bliżej mi z tą grzywą do kota, Aslan Kasjerce nie potrzebny mój dowód Bo data urodzin wydziarana na palcach Logo label'u nie Gazprom Wjechałem z klasą jak Aston Połączenie mojego wokalu z bitem Jest lepsze niż burrito z meksykańską salsą Ktoś napisał, że z tą nawijką wybiłbym się dziesięć lat temu Jestem no skill Dlatego robię to teraz Bo nie dawno wróciłem z przeszłości (woof) Muzyka Voodoo bo opuścił Bóg Obserwują każdy mój ruch (woof) Piesek powąchał bo chciał wyczuć skun Nie palę i chuj mu w dziób Ja nie mam sztywnej publiki Te osiedla nie są jak kostnica Chociaż co drugi to trup Od jarania baki albo picia W domu zawsze czułem miłość Bo nie pachniało pieniążkiem Wszyscy widzą mnie wychował niewidomy ojciec Mam zaklęcia w zeszycie To nie marne "Hokus-Pokus" Vingardium Leviosa lewitacja pośród bloków Moja ulica to Baker Street A taksówką po noc wracam na bombie Ja skrywam w sobie coś jak Złoty Znicz Przez to od małego byłem wyjątkiem Młody Harry Potter Z zimnym Golden Loch'em Z szarego domu taki złoty chłopak Nimbusem posprzątam bo wychował brud Moja ulica to Baker Street A taksówką po noc wracam na bombie Ja skrywam w sobie coś jak Złoty Znicz Przez to od małego byłem wyjątkiem Młody Harry Potter Z zimnym Golden Loch'em Z szarego domu taki złoty chłopak Nimbusem posprzątam bo wychował brud