Czy często Pan się kochał w życiu?
A co to znaczy kochać?
Kiedy się czuje pociąg fizyczny, to nie jest miłość
Miłość to pożądanie czyjejś duszy
Męczą mnie zbyt długie kolejki, zbędne aferki
Jak wyrzucamy plastik to w odpowiedni pojemnik
Od niechcenia latarnie gasną, tak samo jak skręty
Poranek daje miastu w chuj nieznanych nam perspektyw
Lubię ściągać im maski przywiązane do sukienki
Zmieszało nas jak rum w samym dnie karafki
Mam wyjebane w lalki, roszczeniowe królewny (jebać)
A lubię kiedy świat nasz topi się jak plastik
Też nie lubię pić za błędy, bo to tylko błędy
A od tego chyba jakoś wolę ciszę
Podnieśmy toast za wszystkie zrobione taski
Już się nie pcham gdzie mnie nie chcą
Bo zawsze jest jakieś wyjście, odkąd było nam dane tworzyć chmury
Jaki item? Z prawej (bacardi w kubkach), w lewеj (kieszeni pustka)
Choć wolną rękę ma, to oburącz trzyma za słowo
Z prawej (czarna jest trójka), w lеwej (banda na kółkach)
Mogę się zająć wszystkim, a niech świat się zajmie sobą
Biały dym z papierosa, nad nami czarny osad
Już nie da się wycofać, słońce dane niebu w posag
Poranek jak opoka, bujamy jak w obłokach
A resztę kroków pewnie za nas już dotańczy Rosa
Biały dym w twoich oczach, rozmazanych jak obraz
Też nieraz było dane zgubić nam się gdzieś na blokach
Poranek jak opoka, bujamy jak w obłokach
A resztę kroków pewnie za nas już dotańczy Rosa
Ej, poproszę taki etap, że mi same przyjdą zmiany
No offence, jebać etat i już nigdy więcej zmiany
Nie dam Ci po sobie poznać, że się staję bardziej znany
Już odniosłem stary setup do tych spraw pozałatwianych
Dawno, ale znam swoją wartość, jestem jebaną marką (co?)
Choć o poranku to i tak nie ma znaczenia wcale
Neony pod nim kantor, pierwszy zmieniony banknot
Miasto się budzi, od niechcenia oblega przystanek
W korkach za autem auto, gdzieś pędzą desperacko
(Zwariowałem do reszty, przez to od reszty odstaję)
Ona zawija banknot, z tak pierdoloną gracją
Że pewnie będzie dane nam wynająć apartament
Jeśli nie wiesz gdzie masz iść, idź na przód (idź na przód)
Nie masz komu oddać serca, oddaj miastu (oddaj miastu)
Coraz częściej, bracie, mówię, że jest pięknie
Choć nie wiem gdzie mam iść, to wiem skąd przyszedłem
Jeśli nie wiesz gdzie masz iść, idź na przód
Nie masz komu oddać serca, oddaj miastu (oddaj miastu!)
Coraz częściej, bracie, mówię, że jest pięknie
Choć nie wiem gdzie mam iść, to wiem skąd przyszedłem
Biały dym z papierosa, nad nami czarny osad
Już nie da się wycofać, słońce dane niebu w posag
Poranek jak opoka, bujamy jak w obłokach
A resztę kroków pewnie za nas już dotańczy Rosa
Biały dym w twoich oczach, rozmazanych jak obraz
Też nieraz było dane zgubić nam się gdzieś na blokach
Poranek jak opoka, bujamy jak w obłokach
A resztę kroków pewnie za nas już dotańczy Rosa
Przystosowany miała w oczach, a świecą jak brokat
Poranek pachnie jak świeżo parzona kawa Mocca
Bujamy jak na blokach, bujamy jak w obłokach
A resztę kroków pewnie za nas już dotańczy Rosa
Przystosowany miała w oczach, a świecą jak brokat
Poranek pachnie jak świeżo parzona kawa Mocca
Bujamy jak na blokach, bujamy jak w obłokach
A resztę kroków pewnie za nas już dotańczy Rosa
Przystosowany miała w oczach, a świecą jak brokat
Poranek pachnie jak świeżo parzona kawa Mocca
Bujamy jak na blokach, bujamy jak w obłokach
A resztę kroków pewnie za nas już dotańczy Rosa
Przystosowany miała w oczach, a świecą jak brokat
Poranek pachnie jak świeżo parzona kawa Mocca
Bujamy jak na blokach, bujamy jak w obłokach
A resztę kroków pewnie za nas już dotańczy Rosa
Поcмотреть все песни артиста