Za nic nie bójmy duchów się Duchów się, duchów się Za nic nie bójmy duchów się Duchów się, duchów się Budzi mnie letarg jak kawa bez mleka Wieczorem popijam Relanium ciszą Znoszę emocje, a potem odkładam na wieszak I przez to jakoś bardziej wiszą Luźno się noszę jak w dresach Przybieram duchy w piosenkach i przymierzam miłość Zszywam z kawałków materiał Nastrój stylistom i przez to na czarno nas widzą Jebią mnie marki i metki, i na sobie Voodoo I nie wkładaj brudów mi w stilo Mood mam tak jasny, że świeci Dobrze, niech widzą jak numery idą Kiedyś się brało na zeszyt, a teraz mam dziennik Tam wpisuję, co mi się śniło Przyśniłem wzory i nowe paterny To ostatnie myśli, które nas poszyją Oto dziwny pokaz mody w starym, opuszczonym mieście Wypuśćmy demony, gdy się przejdą, to nam przejdzie Wybory i skutki wydały nową kolekcję Tylko dzięki temu mogę puścić ich w kolejną pętlę Za nic nie bójmy duchów się, no bo wiem w co je ubrać Zranić może upiór, a tylko przymierza Twój kask Mocno znoszona pustka, jakby znaleziona w lumpach Nie fituje do buta mi już zmechacona kurtka Za nic nie bójmy duchów się, no bo wiem w co je ubrać Zranić może upiór, a tylko przymierza Twój kask Mocno znoszona pustka, jakby znaleziona w lumpach Nie fituje do buta mi już zmechacona kurtka Jakoś inaczej już patrzę na ten świat Zmienia odbicie się w tym samym lustrze Nie trzymam kurczowo chwil się A jednak daję im chwilę, zanim je wypuszczę Obserwujemy to miasto jak z dachu Niebo przebrało się w czerwień i lazur Nie schodzę na dół Bo wszystko tam pachnie mi jak poliester i benzyna z baku Nie szkoda czasu - to znak naszych czasów Szkoda zachodu, gdy patrzę na Zachód Słuchamy rapu Ja prześwietlam Twoje ubrania do głębi jak Maska Akaku Na sobie kaptur i basic Wszystko, co o nas pomyślą to nadruk Przez to, to czuję się nago Jakbyśmy już na zawsze utknęli w objęciach aktu Oto dziwny pokaz mody w starym, opuszczonym mieście Wypuśćmy demony, gdy się przejdą, to nam przejdzie Ubierz w jakieś słowa mnie, ale odepnij metkę Mała, nie musimy znosić już nic więcej, więcej, zbierz się Za nic nie bójmy duchów się, no bo wiem w co je ubrać Zranić może upiór, a tylko przymierza Twój kask Mocno znoszona pustka, jakby znaleziona w lumpach Nie fituje do buta mi już zmechacona kurtka Za nic nie bójmy duchów się, no bo wiem w co je ubrać Zranić może upiór, a tylko przymierza Twój kask Mocno znoszona pustka, jakby znaleziona w lumpach Nie fituje do buta mi już zmechacona kurtka