Nieraz nocą Rzucam się do ucieczki Biegnę szukać schronu Nieraz nocą Oszalałymi palcami Zdzieram firankę I przeszukuję gwiazdy Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Powoli uspokajam się Pojmuję miarowe dudnienie To tylko praca mechanizmu zegara Powoli uspokajam się Pojmuję miarowe dudnienie To tylko praca mechanizmu zegara Nieraz nocą Rzucam się do ucieczki Biegnę szukać schronu Nieraz nocą Oszalałymi palcami Zdzieram firankę I przeszukuję gwiazdy Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Jestem spokojny już Patrzę jak na dygocące ręce Mży żółtym światłem Uliczna latarnia Której być może Nie przemianują jutro Na szubienicę Milknie zegar Gaśnie latarnia A ja czekam Nieraz nocą Rzucam się do ucieczki Biegnę szukać schronu Nieraz nocą Oszalałymi palcami Zdzieram firankę I przeszukuję gwiazdy Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą Nieraz nocą