Osmętnicy zimny wzrok Na obliczach twych Spoczął W ramiona chłodu Wnikasz, w zamgloną drogę Wrastasz w ziemię Pnączami pustych Myśli Dogłębna cisza Rozrywa dech Pustką się wdarła W Czerni szelest Pochłania światło Wnika w krew Otchłani mocą Przyzywa Pradawny zew Co niesie się Pośród martwych drzew Stajesz się częścią zapadającej Czerni Czerni z której wyłaniasz się Zgniłe staje się tobą Ty stajesz się tym Martwe staje się tobą Ty stajesz się tym I wnikasz w pustkę Urokiem wezwany Samotny, martwy Ostatni twój dech