Poprzez ciemność, ku jaśniejącej bieli! Szukając, klucząc pośród drzew Z których każde jest pomnikiem marzeń Które wrosły zbyt głęboko i obumarły w koronie Niebo wreszcie zamknęło się za murem ciszy A może nigdy nie otworzyło bram Każde ziarno, każdy jeden pęd Rósł na darmo, próbując sięgnąć muru... Poprzez ciemność, zostawiając las w tyle Szukając, klucząc w oślepiającej jasności Teraz wiesz, że w świetle można utonąć Teraz wiesz, że światło bezlitośnie ukazuje cały brud Ziemia wreszcie jak dawniej, stała się czysta Wiatr przemiany zwiał ze ścieżki zeschłe liście Las został w tyle, czarny mur między niebem a ziemią A w świetle dnia wreszcie możesz ujrzeć swoją twarz Poprzez ciemność, ku jaśniejącej bieli! Szukając, klucząc pośród drzew Z których każde jest pomnikiem marzeń Które wrosły zbyt głęboko i obumarły w koronie I niech ktoś powie Ile osiągnął, próbując sięgnąć nieosiągalnych bram Bram poznania Murów wiedzy Klęski ambicji Śmierci marzenia Żaden wędrowiec Żaden myśliciel Nie zdołał dotrzeć do kresu nieba Wszak ziemia nigdy nie tknęła nieba Ani za życia żadnego człowieka