Mój ojciec podobno Miał krzepę nie lada I zawsze świerzbiły go dłonie I z żadną się władzą pokornie Nie zgadzał wciąż mawiał że jutro już koniec Więc kiedy wychodził By w wieczór się wtopić I sprawy rozwiązać zawiłe To matka płakała bo bała się nocy I cicho do niego mówiła Nie chodź kochany na wiec Posiedź tu lepiej w domu Wiem że to ważne lecz Jesteś potrzebny komuś Komuś kto dom nasz zna Jak swoich palców pięć Kto tylko ciebie ma Nie chodź kochany na wiec A dzisiaj pielucha i ciepła poducha I życie jak z miodem naleśnik Przez radio otucha się leje do ucha I radość że w przodzie jesteśmy I tylko czasami Gdy w oczach masz wicher I drzwi zatrzaskujesz za sobą W obawie przed nocą W oddali gdzieś słyszę Przed laty mówione tak słowa Nie chodź kochany na wiec Posiedź tu lepiej w domu Wiem że to ważne lecz Jesteś potrzebny komuś Komuś kto dom nasz zna Jak swoich palców pięć Kto tylko ciebie ma Nie chodź kochany na wiec posiedź tu lepiej w domu Wiem że to ważne lecz Jesteś potrzebny komuś Komuś kto dom nasz zna Jak swoich palców pięć Kto tylko ciebie ma