Z nieba padał różowy śnieg Roztapiał się na mnie, a na tobie nie Bo, byłaś tak zimna jak lód Ale ja niestety nie Dziś, serce złamane na pół masz Ale ja od dawna nie Dziś, serce złamane na pół Zimne jak różowy śnieg Ty myślisz jak mogę się czuć Dziś, gdy zrywam diamenty z drzew Ty, zawsze kłamałaś jak z nut Na szczęście kłamałem też Dziś, na szczęście nie ma cię tu Bo z tobą wróciłby gniew Dziś, na szczęście nie ma cię tu Bo byłby czerwony śnieg Weź obudź, te twoje serce z lodu Cały czas zimne, cały czas winne Cały czas pełne chłodu Wiesz, co jеst dziwne? Że też mam sеrce z lodu W sensie, że złote Strzelę ci w głowę, zobacz jak kocha łobuz Z nieba padał różowy śnieg Roztapiał się na mnie, a na tobie nie Bo byłaś tak zimna jak lód Ale ja niestety nie Dziś, serce złamane na pół masz Ale ja od dawna nie Dziś, serce złamane na pół Zimne jak różowy śnieg Stałem jak bałwan, lepsze to niż osiadać na laurach Daj to w górę, potem wybieg na sankach To nie skakanka, albo jak bungee Dalej jestem dużym dzieckiem No, bo patrzę na bańki (yeah) Obrobię banki z tobą (yeah) Zabiję tamtych z tobą (yeah) Bo dzielę paczki z tobą (yeah) Pójdę za kratki na dłuższą odsiadkę, żebyś nie musiała tam gnić A ty się odwdzięczasz tak mi Że znów się czuję jak w bagnie Z nieba padał różowy śnieg Roztapiał się na mnie, a na tobie nie Bo byłaś tak zimna jak lód Ale ja niestety nie Dziś, serce złamane na pół masz Ale ja od dawna nie Dziś, serce złamane na pół Zimne jak różowy śnieg