Kupiłem nam dom z kilkoma sypialniami Na wypadek jakbym w którejś miał koszmary Umiem dogadywać się nawet z duchami Zaufanie trzymam między wymiarami Ale nie tutaj, zero wdzięczności w ludziach Każdemu dałem trzy razy więcej niż mogłem mu dać Dziś dobija ich mój spokój i pokora I to jak powoli z rapera się zmieniam w inwestora Ja jestem głową rodziny, a nie kurwa łbem Każdego z was co dzień rozpierdala pustka, wiem Nie stój jak kozioł ofiarny I nie rozkładaj rąk, to po prostu powrót karmy Nawijam tak powoli żeby na pewno dotarło Jak nie otworzysz oczu, to ci je na zawsze zamkną Weź zakop trochę złota, nim te kurwy cię okradną Na tej planecie człowiek stracił wartość tak jak banknot Ludzie manekiny, można się popatrzeć, ale nie pogadasz nimi Ludzie manekiny, powtórzą jak mantrę co do głowy im wsadzili Ludzie manekiny, znów ich w przypał ubrali i wystawili Ludzie manekiny, ludzie manekiny Ludzie głupi są, próżność to ich drugi dom Bo jak można brnąć w długi za Louis Vuitton Spaceruję po mieście, każdy wbija wzrok Każdy wbija wzrok we mnie, bo mam w sobie moc Bo mam w sobie moc, bo mam w sobie moc Która emanuje ze mnie, jeśli chcesz to chodź Bo mam w sobie moc, bo mam w sobie moc Która emanuje ze mnie, możesz sobie wziąć