Z naszej małej wyspy szczęścia odpływa dzisiaj prom Już ostatni, jutro potną i wezmą na złom Mieliśmy zostać, znalazłem bilet i wciąż udaję Że nic nie wiem, że wciąż żywe jest zobowiązanie Trochę bolało, ciągle nie wiem, czy nie wrzeszczę Dziś starać się to zmienić, choć wiem, że to ostateczne Decyzja, nie wiem, czy chcę znać powody jej Łatwiej zebrać złudzenia i wrzucić do wody je Po prostu się zgodzić, człowiek jest wolny I nic niewart jest nawet najpiękniejszy niewolnik Władać możemy tylko sumą wspólnych chwil i tyle Resztę oddziela tysiąc obojętnych mil Dramatem jest żyć bez akceptacji faktów Zamykać w klatce, odbierać niebo światłu Kamufluję każdy gest i spojrzenie Domek z kart grzecznie czeka sobie na unicestwienie Ref. Budujemy swoje wyspy szczęśliwe Potem niszczymy wszystko w jedną godzinę Dzielimy własność, stawiamy granicę Ostatni prom wieczorem podnosi kotwicę Jemy obiad, kurtuazją pachnie powietrze Niby zwyczajnie, ale myśli są nieobecne Pełen spektakl, ostatni akt się rozgrywa Jeszcze chwila, finał, długie brawa i kurtyna Referendum w głowie - zdradzić wiedzę? Rzucić karty na stół czy wyrzucić wszystko za siebie? Nie będzie żadnych łez na pustych peronach Najmniejszych gestów nie potrafimy wykonać To zbyt pretensjonalne, to zbytek, to fetysz Powiedzieć od tak "żegnaj" i stać się nieobecnym Odejść z codzienności, porzucić czas wspólny A w gruncie rzeczy bać się nie mówiąc "spróbujmy" Tchórzymy wspólnie i wspólnie uciekamy Przed zagadką jutra, czasem przed namiętnościami Stawiamy ściany przed konsekwencjami Nie mamy sił ich burzyć, powoli umieramy Ref. Budujemy swoje wyspy szczęśliwe Potem niszczymy wszystko w jedną godzinę Dzielimy własność, stawiamy granicę Ostatni prom wieczorem podnosi kotwicę