Swizzy na bicie, ziomal Gdy zaczynałem z rapem mało kto chciał wierzyć we mnie Dali mi motywacje myślą, że to jest przypadek, ej ♪ Gdy zaczynałem z rapem mało kto chciał wierzyć we mnie Dali mi motywacje myślą, że to jest przypadek Na rap złapałem wenę nagrywając hot szesnastkę Robię wszystko po swojemu nie potrzebuję notatek Pocą się w komentarzach, że rapuję z akcentem Jak ty kurwo byś po polsku mówił będac za granicą? 16 lat we Francji, respekt mam w swoim mieście Pisz dalej se bzdury w necie, dobrze wiesz, że jesteś pizdą 22 lata Alicante, Marbella mam zaliczone Ty 22 stopnie ciągle zimne polskie morze Mało siedzę w domu lepiej czuję się na dworze Dawno z tobą nie rozmawiałem ale wybacz mi Boże Niebieskie oczy twarz anioła tak jak Michael Scofield Tu skąd pochodzę miesza się adrenalina z hobby Mama za mnie do Boga codziennie się modli Nic im nawet nie zrobiłem a pchają kłody pod nogi Dawno nie modliłem się do Boga U mnie gdy ładna pogoda i tak jest sprzedawana śmierć Nie czekam na to co mi los da Biorę swój los w ręce, ty dalej sobie na dupie siedź Ej, w bloku u mnie sprzedawana śmierć Na koncie kolejny grzech, to codzienność u nas, zwykły dzień Na moście kiedyś w łapie miałem miecz Inni mogli tylko biec, zagłuszał ciągle syreny dźwięk Ej, w bloku u mnie sprzedawana śmierć Na koncie kolejny grzech, to codzienność u nas, zwykły dzień Na moście kiedyś w łapie miałem miecz Inni mogli tylko biec, zagłuszał ciągle syreny dźwięk Pamiętam moje pierwsze kroki stawiane na bloku Starszy z osiedla widział talenty piłkarza we mnie Kilka lat później robię pieniądz na tym samym bloku Nic wspólnego mam z piłkarzem dziś, ale też robię pengę Po maturze rzuciłem szkołę Bo mojej przyszłości wcale już nie widziałem w szkole Rzuciłem też piłkę, bo za stary się robiłem I wiedziałem, że nie zrobię już kariery jak Defoe Wszyscy multi kulti Tak jak mój francuski blok Niebiescy wpadają Biegnę tak jak Usain Bolt Vers Odéon et Balard j'ai visser la mort Livraison express en metro, pas cramé sur un 50 Komu innemu mam zawdzięczać to, gdzie teraz jestem? Tylko rodzinie i braciom, to dzięki nim to jest Twój raper to tylko artysta, zero prawdy w tekście Gada o ulicy, a z ulicy nigdy nie miał cash Dawno nie modliłem się do Boga U mnie gdy ładna pogoda i tak jest sprzedawana śmierć Nie czekam na to co mi los da Biorę swój los w ręce, ty dalej sobie na dupie siedź Ej, w bloku u mnie sprzedawana śmierć Na koncie kolejny grzech, to codzienność u nas, zwykły dzień Na moście kiedyś w łapie miałem miecz Inni mogli tylko biec, zagłuszał ciągle syreny dźwięk Ej, w bloku u mnie sprzedawana śmierć Na koncie kolejny grzech, to codzienność u nas, zwykły dzień Na moście kiedyś w łapie miałem miecz Inni mogli tylko biec, zagłuszał ciągle syreny dźwięk